
Zbliżają się Święta, a wraz z nimi nadchodzą wspomnienia mojego pierwszego psa. Lucas urodził się 2.1.1999 jako pierwsze z siedmiu szczeniąt w miocie.
Prawdziwe imię Lucasa, wraz z przydomkiem hodowlanym, brzmiało „Argenteus Braveheart, ale szybko przechrzciliśmy go na „Lucasa” (od Lucasa z Gwiezdnych Wojen – pomysł brata). Rodzicami Lucasa byli szalenie utytułowani rodzice: Ziuta (After Nany’s Glory of Vision) oraz After Nani’s Knight Rider.

W mojej pamięci na zawsze pozostaną chwile, gdy przyjechaliśmy do Poznania, do hodowli Pani Beaty Gazeckiej, by wybrać szczeniaka. Miałam wtedy 15 lat i przez całe życie czekałam na ten wyjątkowy moment. Wszystkie weimarki wyglądały równie uroczo, wszystkie były zdrowe i zadbane. Jednak każdy z nich miał swój wyjątkowy charakter i to właśnie ze względu na charakter wybrałam Lucasa. Był szczeniakiem żywiołowym, dość niezależnym i dominującym. Później musieliśmy się trochę zmagać z jego dominującymi zachowaniami i agresją wobec innych psów.

Lucas uczył się niezwykle szybko i uwielbiał współpracę z człowiekiem. Chodziliśmy z nim na szkolenia przygotowujące psy myśliwskie do prób polowych i wzięliśmy udział w próbach w Sieradzu. Próby dały nam sporo
frajdy, a przy tym Lucas trochę się zsocjalizował i oswoił ze strzałami z broni. Później nigdy nie było z nim problemów w okresie Sylwestra 🙂 Niestety musieliśmy zrezygnować z wystaw z powodu dyskwalifikującej wady – wnętrostwa.

Lucas był wymarzonym towarzyszem długich spacerów po lesie, wyjazdów nad morze, czy rejsów jachtem po Mazurach. Psiak świetnie też zachowywał się u weterynarza i pozwalał na wiele zabiegów bez znieczulenia. Zwykle wystarczała mu sama moja obecność i poddawał się wszelkim zabiegom bez większych problemów.

Lucas przeżył z nami w świetnym zdrowiu 15 lat (ta rasa żyje średnio około 12 lat). Niestety pod koniec życia łapy odmówiły mu posłuszeństwa i żadne leki nie mogły już pomóc. W grudniu 2013 musiałam na zawsze pożegnać mojego największego przyjaciela. Psa, który był ze mną na dobre i na złe i zawsze będzie miał szczególne miejsce w moim sercu.

Utrata ukochanego zwierzaka zawsze bardzo boli. Szczególnie wtedy, kiedy zastanawiamy się, czy zrobiliśmy wszystko, aby pies był z nami jak najdłużej. Oby szczeniak był z Tobą wiele, wiele lat! 😉
Aż mi łzy poleciały , kiedy go czytałam😥😭
Wiem co czujesz, ja również straciłam swojego ukochanego psiaka, próbowaliśmy go ratować, ale leki nie dawały rezultatu :c Zmarł w nocy, bardzo płakałam i nie mogłam się otrząsnąć, myślałam, że to tylko sen. Uh.. łezka mi się w oku zakręciła. Lukas był pięknym psiakiem, teraz w niebie na pewno myśli o Tobie 🙂
http://przyszopceuszatych.blogspot.com/
Lukas był taki śliczny, na pewno miał z Tobą piękne życie.
Ja też musiałam długo czekać na psa, ale opłacało się, nigdy nie zapomnę chwili, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Harry'ego.
Świetny blog, na pewno będziemy wpadać 🙂
Pozdrawiamy,
Maria i Harry.
http://dziennik-mojego-labka.blogspot.com
Często wracam we wspomnieniach do czasu, kiedy w życiu mojej rodziny była urocza goldenka Zara. Przeżyła z nami 8,5 roku. Stanowczo na mało. Przegrała nierówną walkę z osteosarkomą. Choć minęły ponad dwa lata od czasu, kiedy odeszła, wciąż za nią tęsknię. Mamy dwa inne psy, które wzięliśmy ze schroniska. Są kochane. Ale cząstka Zary pozostanie z nami na zawsze. To była prawdziwa madame…
Ce adopcji psa
Strasznie mi go żal i Ci współczuję 😥😓😭