
Kontynuując serię aktywnych spacerów latem, jesienią i zimą chciałabym zabrać was dziś na aktywny spacer wiosną. Będzie on dość nietypowy, ponieważ tym razem psy cały spacer chodziły zapięte na smyczach. Jeśli śledzicie mój Instagram, to zapewne wiecie, że w listopadzie Haker miał dość niefortunny wypadek. Przeskakując przez rów melioracyjny na polu, naderwał sobie ścięgna w przednich łapach. Od tamtej pory weterynarz zalecił nam ograniczenie ruchu do minimum oraz serie rehabilitacji. Od wypadku mija już pół roku, a ścięgna Hakera nadal nie są niestety w dobrym stanie. Choć może już chodzić na nieco dłuższe spacery, to nadal nie pozwalam mu biegać luzem czy skakać jak dawniej. Mam nadzieję, że z każdym tygodniem będzie coraz lepiej, ale póki co bardzo uważam, żeby nie pogorszyć jego stanu.
Nowe miejsca
Nie oznacza to jednak, że spacery z takim kontuzjowanym psem muszą być nudne. Żeby urozmaicić moim psom codzienne spacery, lubię czasem zabrać je w zupełnie nowe miejsce, którego jeszcze nie znają. Dzięki temu mają okazję zapoznać się z nowymi obiektami i zapachami. Jest to na pewno bardziej stymulujące dla psiego mózgu niż ciągłe chodzenie w te same miejsca, w których psy znają już na pamięć każdy kamyk i każde źdźbło trawy. Po takiej eksploracji nowego miejsca, nawet jeśli odbywała się tylko na smyczy, widzę, że moje psiaki są dużo bardziej zmęczone i szczęśliwe, niż po zwykłym spacerze.

Węszenie w trawie
Podczas każdego spaceru powinniśmy zaspokoić psią potrzebę węszenia. Węch jest zmysłem często przez nas niedocenianym. Trzeba jednak pamiętać, że za pomocą zapachów psy zdobywają masę informacji o otaczającym je świecie i komunikują się ze sobą. Dlatego, zamiast odciągać psa od ciekawych zapachów warto czasem przystanąć i pozwolić mu na dokładne przeanalizowanie „co w trawie piszczy”.
Jeżeli chcecie dodatkowo zmęczyć waszego psiaka, możecie zorganizować mu różnego rodzaju zabawy węchowe na świeżym powietrzu. Podczas aktywnego spaceru latem pokazywałam wam zabawę w „drzewo parówkowe”. Można też pochować psu smakołyki w różnych zakamarkach w parku, wykorzystując do tego celu płotki czy ławeczki. Jeżeli wasz psiak uwielbia jakąś swoją zabawkę, to zamiast jedzenia można poprosić go o znalezienie zabawki schowanej w parku. Inną prostą i fajną zabawą dla psa jest też wyszukiwanie smakołyków w gęstej, wysokiej trawie. Trawa może przecież działać jak naturalna mata węchowa. Utrudniając psu nieco znalezienie smakołyków sprawiamy, że będzie miał jeszcze większą satysfakcję, gdy w końcu uda mu się „upolować” zdobycz.

Wiem, że część osób ma wątpliwości przed wprowadzaniem tego typu zabaw węchowych. Uważają, że w ten sposób uczą psa zjadania jedzenia z ziemi i że przez to ich psy chętniej będą zjadały śmieci podczas spacerów. Prawda jest jednak taka, że psy przetrwały tysiące lat dzięki temu, że zjadają różne rzeczy z ziemi. Nie trzeba ich tej umiejętności jakoś specjalnie uczyć. Przyczyną zjadania śmieci przez psy nie jest więc to, że ich tego uczymy, ale raczej niewłaściwa dieta, nuda czy głód. Więcej na temat przyczyn zjadania śmieci przez psy i tego, jak sobie z tym radzić pisałam tu.
Jak zapewne wiecie, moje psy są na diecie BARF. Dostają codziennie około kilograma surowego mięsa, podrobów, mięsnych kości i suplementów. Dzięki temu wszystkie ich potrzeby żywieniowe są zaspokojone i spleśniała kromka chleba na trawniku czy nawet sucha karma wystawiona dla dzikich kotów, nie są dla nich specjalnie interesujące. Wprowadzając zabawy węchowe podczas spacerów, zawsze poprzedzam je poleceniem „szukaj”. Dzięki temu moje psy wiedzą, co i kiedy mają robić. Uczą się też, że najfajniejsze „polowanie” jest zawsze ze mną. Nie opłaca się więc szukać śmieci na własną psią łapę. Gdy jednak znajdą coś interesującego, jest to świetna okazja do poćwiczenia rezygnacji.
Nauka rezygnacji
Warto pamiętać, że psy uczą się kontekstowo i kiepsko generalizują. Pisałam o tym więcej w artykule o tym, dlaczego pies nie słucha się podczas spaceru. Wielu opiekunów psów zmaga się z tym problemem. Poświęcają sporo energii i czasu na nauczenie psa podstaw posłuszeństwa, jednak ćwiczą tylko w domu. Po jakimś czasie pies staje się mistrzem posłuszeństwa… ale tylko w domu. Na spacerach w ogóle nie reaguje na polecenia. Jeżeli chcecie, żeby wasz psiak rezygnował ze śmieci znalezionych na spacerze, musicie z nim to przećwiczyć.

Gdy następnym razem spotkacie na spacerze z psem śmieci rozrzucone na trawniku, pomyślcie o tym, jak o idealnej sytuacji treningowej. Możecie sobie na takim śmieciu poćwiczyć polecenie „zostaw” kilkukrotnie przechodząc obok niego razem ze swoim psem. Oczywiście dobrze, by zwłaszcza na początku nauki pies był zapięty na smyczy. Dzięki temu można lepiej kontrolować jego zachowanie, gdyby podjął jednak złą decyzję i postanowił zjeść śmiecia leżącego na trawie. Szczegółowy instruktarz jak krok po kroku zacząć z psem pracę nad rezygnacją i jak nauczyć go polecenia „zostaw” znajdziecie tu.
Nauka odpoczywania
Podczas każdego dłuższego spaceru warto znaleźć sobie czas na odpoczynek. Podczas takiej przerwy siadamy na ławce w parku lub na trawniku i przez jakiś czas nic nie robimy. Dobrze, żeby w tym czasie pies był zapięty na smyczy. Dzięki temu ograniczymy mu możliwość biegania w kółko i ciągłego „nakręcania się”. Nauka odpoczynku jest szczególnie ważna dla psów aktywnych, które dużo biegają, skaczą, węszą itp. Czasem w tym biegu ciężko się psu zatrzymać. Jeśli nie wyciszymy psa, nie nauczymy go odpoczywać podczas spaceru, to cała ta energia wróci z nami do domu i pies będzie musiał ją jakoś rozładować.
Nie ucząc psa odpoczywania podczas spaceru, wychowujemy sobie psa z wyuczonym ADHD. Taki psiak nigdy nie położy się spokojnie, gdy pójdziemy z nim do knajpki. Będzie cały czas szczekał, piszczał i wymuszał jakąś aktywność. Niestety im bardziej chcemy zmęczyć psa, przez zapewnianie mu dodatkowych aktywności, tym bardziej go pobudzamy. Z czasem pies ma też coraz lepszą kondycję i godzinny spacer staje się niewystarczający. Potem dwie godziny biegania to dla psa za mało. Potem trzy… Aby nie wpaść w to zaklęte koło trzeba znaleźć balans pomiędzy zaspokojeniem naturalnej dla psa potrzeby ruchu i odpoczynku.
Mam nadzieję, że mój dzisiejszy wpis będzie dla was inspiracją, zwłaszcza jeśli macie psy kontuzjowane czy starsze. Swobodny ruch jest oczywiście bardzo ważny, ale zdarzają się takie sytuacje, gdy nie możemy puszczać psa luzem. Na szczęście są sposoby na to, by taki spacer na smyczy był dla psa atrakcyjny i by zaspokoił jego potrzeby na tyle, na ile jest to możliwe. Mam nadzieję, że skorzystacie z moich wskazówek. Podzielcie się też w komentarzach waszymi pomysłami na urozmaicenie psu spaceru na smyczy.
Hej, widziałam Cię wtedy w tym parku. Od razu wiedziałam, że to Wy 😀 Raz szłam z tollerem i białym kundlem na smyczach, a drugi raz wracałam z tym białym na rowerze i mijałyśmy się w alejce. Zeszłam wtedy z roweru, bo mój pies ze trzy razy został już zaatakowany przez przypadkowe psy podczas biegu przy rowerze i kiedy widzę, że się stresuje, to schodzę i idę koło niego. Twoje grzecznie siedziały na poboczu, więc przeszedł w miarę spokojnie. Pozdrawiam!
Pamiętam was 😀 Super, że reagujesz na potrzeby swojego psa i starasz się mu pomóc w trudnej dla niego sytuacji.
Cześć,
Mamy 9 tygodniowego weimara. Z bardzo dobrej hodowli. Jest z nami tydzień i niechętnie reaguje na wyjścia na dwór. Załatwi swoje potrzeby i ucieka do domu. Mieszkamy na wsi w spokojnej okolicy (brak samochodów, warkotu silnika). Psek boi się szczekania psów, rowerzysty itd. w domu i samochodzie czuje się rewelacyjnie. Zaczęłam jeździć z nim do lasu. I w sumie idzie, ale niechhętnie. Ile powinny trwać takie spacery? 10-20 minut? Krócej- dłużej ?
Pozdrawiam!
Czy psiak zachowywał się tak od początku czy ten lęk pojawił się niedawno?