Gdy ktoś się zapyta, czym się zajmuję, a ja mu odpowiem, że jestem trenerem psów i behawiorystą/zoopsychologiem, zwykle na twarzy mojego rozmówcy pojawia się uśmiech i stwierdzenie „aaa jak Cesar Millan?” Nie ma wątpliwości, że Cesar jest najbardziej na świecie rozpoznawanym specjalistą od pracy z psami problemowymi. Jego sztandarowy program „Zaklinacz psów” wyświetlany był w ponad 80 krajach. Cesar Millan urodził się w 1967 r. w Meksyku jako syn fotografa i krawcowej. Najważniejsze wspomnienia z dzieciństwa pochodzą z rancza dziadka, na którym uwielbiał przebywać i obserwować zwierzęta. Jako młodzieniec nielegalnie przedostał się do Los Angeles, gdzie zaczął zarabiać na życie wyprowadzając psy. Z czasem zyskiwał co raz większy rozgłos jako Meksykanin chodzący po ulicach ze stadem rottweilerów bez smyczy. Cesar zaczął pracować z psami problemowymi i zyskał sobie wielu znanych klientów takich jak Oprah Winfrey, Will Smith, Nicolas Cage, czy Vin Diesel. W 1998 r. otworzył w Los Angeles Centrum Psychologii Psa, w którym cały sztab ludzi skupia się na rehabilitacji psów problemowych.
Kontrowersje
Wśród behawiorystów postać Cesara wywołuje niemałe kontrowersje. Specjaliści wytykają mu brak stosownego wykształcenia oraz archaiczne metody pracy z psami oparte na teorii dominacji. Są też tacy, którzy zarzucają mu wprost znęcanie się nad zwierzętami. Z drugiej strony za Cesarem stoją ogromne rzesze fanów i lepszych lub gorszych naśladowców, którzy próbują powielać jego metody w oparciu o dostępne filmy i książki. I tu pojawia się problem. Niewiele osób uświadamia sobie, że programy Cesara mają pewną założoną z góry konwencję i że pracuje przy nich cała masa ludzi. Transformacja z „psa potwora” w potulnego pupila nie zachodzi wcale w pół godziny. Uzyskanie wyraźnej zmiany w zachowaniu psa wymaga konsekwentnej pracy i czasu. Wyzwaniem dla behawiorysty jest często zmiana zachowania właściciela psa, a nie tylko praca z czworonogiem.
Do not attempt the techniques you are about to see without consulting a professional.
Ten komunikat („Nie próbuj technik, które za chwilę zobaczysz, bez konsultacji z profesjonalistą”) pojawia się przed każdym programem Cesara nie bez powodu.
Nie taki wilk straszny?
To prawda, że Cesar Millan nie ma kierunkowego wykształcenia, a swoje metody opiera na doświadczeniu, obserwacjach i intuicji. Każdy sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w pracy z psami problemowymi ważniejsza jest praktyka, czy teoria poparta masą dyplomów i certyfikatów. Przyznam rację tym, którzy twierdzą, że metody Cesara bywają brawurowe i kontrowersyjne. Nikt jednak nie może odmówić mu imponującej skuteczności i czegoś chyba jeszcze ważniejszego – nadziei, którą daje milionom ludzi. Nadziei na to, że zachowanie ich psa da się zmienić, że jeszcze nie wszystko stracone. To dzięki jego programom wiele osób zainteresowało się zoopsychologią. Niektórzy z nich postanowili poszerzyć swoją wiedzę na ten temat, lub nawet wybrali tę drogę jako swoją ścieżkę kariery. Cesar Millan oprócz wmawiania ludziom, że mają być przewodnikami stada, przekazuje też wiele cennych rad. Mówi o naturalnych potrzebach psów i o tym, że powinny być traktowane jak…psy, nie jak małe dzieci. Podkreśla jak ważne w psim życiu są trening i dyscyplina, a dopiero po tym okazywanie mu uczuć. Opowiada też o wprowadzaniu jasnych zasad i granic oraz o potrzebie konsekwentnego ich przestrzegania. Jest ambasadorem ras uważanych za niebezpieczne takich jak rottweilery, czy pitbulle.
W marcu Cesar Millan przyjedzie ze swoim show do Polski. Jestem bardzo ciekawa, czy ktoś z was wybiera się do Łodzi, by zobaczyć go na żywo? Jestem też ciekawa waszej opinii na temat jego osoby i metod przez niego stosowanych.
Ja widzę, że psy tresowane przez Pana Millana są w dużym stresie, widać to po ich mowie ciała. Pani Kasiu, jako fachowiec sama Pani wie do czego prowadzi długotrwały stres. Jeśli właściciel psa stosuje metody, z którymi zostawił go Pan Millan, to bardzo jestem ciekawa, czy po kilku miesiącach nie ma psa, który swój stres rozładowuje w najprostszy możliwy sposób – agresją. Jedyną słuszną, a do tego przyjemniejszą również dla człowieka metodą szkolenia psa, którą nie wyrządzimy mu psychicznej krzywdy jest pozytywne wzmocnienie. A swoje frustracje proponuję rozładowywać na siłowni. Panu Millanowi mówię stanowcze NIE.
Asiu kochana ilepsów w życiu maiłaś i zwierząt, że tak filozofujesz????
Chyba źle Pani rozumie szkolenia Cesara, stawia się u niego głównie na trening, ruch psów w ten sposób rozładowanie ich frustracji i energii która może być bez tego źle spożytkowana a nie na zastraszanie, to że pies dostaje „pstryczek” podczas skupiania się na złych odruchach prowadzi tylko do jego dezorientacji nie strachu. W jaki sposób prosząc czy mając tą silną więź z z psem można tego uniknąć? Na pewno nie przy rasach z typowymi dla nich instynktami które są u zwierząt często silniejsze niż uczucia do ludzi. Myślę, że to co psy czują podczas treningów Cesara to nie strach a właśnie dyscyplina podporządkowanie często coś nowego dla tych psów więc nie wiedzą jak się zachować na początku w tej sytuacji, poprę to tym, że jeżeli pies faktycznie jest zmęczony rozładował energię treningiem spacerem jakimkolwiek ruchem nie będzie chciał być agresywny i chętniej posłucha 😉 także zamiast traktować zwierzęta jak małe dzieci dajmy im być psami zapewnijmy im dużo ruchu a razem uczestnicząc w ten sposób w „siłowni” nie będzie frustracji jednej i drugiej strony. Nie neguję innych metod, jeżeli są skuteczne to niech sobie będą ale nie demonizujmy teorii Cesara która jest dla wielu słuszna a nie robi z psa dziecka ani ich nie krzywdzi.
Wie pani co?Idąc pani tokiem myślenia to pies może człowiekowi wejść na głowę i jest git.Życzę pani by sprawiła sobie pani psa (najlepiej dużego i z jakiejś trudnej rasy) i żeby ten pies pokazał pani co to znaczy,że pies rządzi właścicielem a nie na odwrót.Ja popełniłem ten błąd i mój pies mną rządził więc wiem co mówię.I proszę nie krytykować człowieka,który potrafi psy okiełznać.
Mam dwa duże wyżły i jakoś nie weszły mi na głowę 😀 Nasze relacje są oparte na jasnych zasadach i zaufaniu.
Wyżły nie są rasą trudną i problemową. Dla nich sam ruch i wyładowanie myśliwskie to już o całym świecie zapominają. O agresji szczególnie. Jak można się wypowiadać mając tylko dwa psy jednej rasy. Proooszę
Pracowałam z ponad 800 psami różnych ras, rozmiarów i kształtów, więc chyba jednak jakieś doświadczenie mam 😉
Uwazam, ze teoria dominacji przemawia do ludzi gdyz to oni sami maja tendencje do dominacji. Chec ludzkiej dominacji nad partnerem/wspolmazonkiem, dziecmi, podwladnymi w pracy… przeklada sie rowniez na dominacje nad zwierzetami. Co do C. Milana – nie bylby on tak popularny, jak dzis jest, i znany na calym swiecie, gdyby nie robil „show”, nie stosowal metod, ktore trafiaja do duzego grona odbiorcow, oraz nie narazal sie na pogryzienie przez psa… Przemoc trafia do ludzi. Znaczna czesc ludzi lubi przemoc, stad popularnosc filmow z przemoca, gier komputerowych… Rodzice, nawet jesli nie bija dzieci, czesto uzywaja wobec nich zastraszania i grozb nie widzac w takiej przmeocy nic zlego…
DOMINACJA NIE = PRZEMOC NASI RODZICE NAD NAMI DOMINUJĄ GDY JESTEŚMY MALI I DZIĘKI TEMU ŻYJEMY A RODZICE KTÓRZY NA WSZYSTKO DZIECIOM POZWALALI MAJĄ TERAZ DZIECI KTÓRE ZNĘCAJĄ SIE NA WŁASNYMI RODZICAMI, RÓWIEŚNIKAMI I ZWIERZĘTAMI, PIJĄ ALKOHOL I PAPIEROSY W WIEKU SZKOLNYM ALBO WSADZIŁY ŁAPY DO KONTAKT LUB BAWIŁY SIĘ RZECZAMI NIE DLA DZIECI I JUŻ ICH NIE MA !!PODKREŚLAM DOMINACJA NIE=PRZEMOC!!
(MÓWIĘ NIE BICIU CZY ZNĘCANIU SIĘ ORAZ NIE DLA BRAKU ZASAD I ODROBINY DYSCYPLINY)
tak to pozwólmy na bezstresowe wychowanie … jak robiła to superniania … dzieci to nie debile ty im tłumaczysz a one się odwracają z myślą „Co za frajer” i uśmieszkiem na buzi… widać to po dzisiejszych dzieciakach jak to wygląda…nikt nie chce być nauczycielem… wakatów jest ponad 2tysiące lekko… bo dzieci są chowane jak w chlewku świnki i bezstresowo wychowywane … z tysiącem przypadłości i fikcyjnych chorób ;] … wiem co mówię bo pracuję dla oświaty…jak u psa winny jest właściciel tak samo u człowieka,agresja nie ale groźba czy wychowawczy pas… wychował więcej dobrych ludzi niż moda na bezstresowe wychowywanie patologii … przykład dziecko Superniani… na koniec zadam pytanie „Czy życie jest bezstresowe? nie zawiera w sobie agresji i przemocy?” no właśnie …nikt temu nie zaprzeczy, agresji nie można uczyć ani psa ani człowieka, ale bronić się przed nią musi każdy i każdy musi umieć to robić! Milan ma swoje racje i żaden zagorzały fan „Nie przemocy” agresji i takiego biadolenia… nie dorasta mu do pięt… zadajmy sobie pytanie … nad iloma kundlami zapanowałeś/aś w życiu ?…no właśnie to powinno nam zamknąć gęby i z pokorą patrzeć jak to się robi. Konkretnie bez cackania się. Bo życie się z nikim nie cacka.
Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś.
„Czy życie jest bezstresowe? nie zawiera w sobie agresji i przemocy?” – właśnie, a w szczególności świat zwierząt, jeśli ktoś zapomniał to niech sobie przypomni ogladajac np. National Geographic.
„Millan ma swoje racje i żaden zagorzały fan „Nie przemocy” agresji i takiego biadolenia… nie dorasta mu do pięt… – 100% zgody.
Dostałam pod opiekę dwa dorosłe już rottwailery. Psy rządziły. Dominujace i terytorialne. Były kochające ale nie szanowały opiekuna.. I żadne merody nie skutkowały, dopiero zastosowanie metod Cesara rozpoczęła zmianę. Konkretnie i konsekwentnie. Oczywiście równoleglę – u mnie i u nich. Po roku – w stosunku do tego co mieliśmy – jest względna sielanka. Pojawił się SZACUNEK a komendy sa wydawane szeptem (nie krzykiem) i traktowane przez psy poważnie. Do końca życia będę wdzieczna za lekcję, którą od tych psów dostałam, bo poważnie zmienił mi się charakter (w trakcie procesu bezlitośnie punktowały każdą moją słabość) i musiałam wyleczyć się z wielu lęków, by stać się dla moich psów autorytetem.
Pozdrawiam wszystkich miłosników psów.
ja również mówię stanowcze NIE Panu Milanowi i taki artykuł na jego temat w tym miejscu jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem 🙁
Aha, czyli lepiej niewygodne tematy zamiatać pod dywan? Millan był, jest i będzie. Dobrze, że autorka zdroworozsądkowo się do niego ustosunkowała.
nie wiem gdzie Pani wyczytała, że uważam, iż takie tematy trzeba zamiatać pod dywan.. Przeciwnie – oczywiście należy je poruszać, ja po prostu jestem bardzo przeciwna metodom Milana, preferuję jednak metody oparte na prawidłowych relacjach pies-człowiek, na nawiązywaniu i umacnianiu odpowiedniej więzi, na pielęgnowaniu zaufania (a nie burzeniu go jak CM). Metody CM czynią z psy tykające bomby, owszem tłumią zachowania, ale na zasadzie hamowania w obawie przed reakcją właściciela, takie metody nie są długodystansowe i nigdy nie wiadomo kiedy kolejna interwencja tego typu „behawiorysty” będzie potrzebna. Natomiast metody, które preferuję, to metody które poprawiają wzajemne zaufanie między przewodnikiem, a psem, uczą i kształtują prawidłową relację, są dlugodystansowe, a pies chce być posłuszny, a nie tylko musi 😉
I ty też źle oglądasz jego odcinki on o tym mówi o relacji pies i człowiek. Odpowiedniej reakcji człowieka na działanie psa.
A jak pies jest zbyt dominując to go zabiera do siebie aby mu pomóc a nie tyrać…
Za dużo tutaj lewackiego myślenia na temat czy to jest dobre czy nie… pies jest zwierzęciem HIERARJICZNYM i nikt z was tego nie zmieni. ZASZWE będzie chciał przejąć dominacje jak wy sobie nie poradzicie. A pies zdominowany nie oznacza smutnego psa…
pies jest zwierzęciem socjalnym nie stadnym i nie hierarhicznym
dlaczego nie?
ile miałeśłaś w życiu psów ile uratowałeś?
Jestem ciekawa ile osób mówiących stanowcze „NIE” Panu Millanowi miało do czynienia z niebezpiecznym i agresywnym psem. Obrońcy uciśnionych może obudziliby się gdyby to oni zostali dotkliwie ugryzieni lub gdyby pies stałby się zagrożeniem dla ich dzieci, sąsiadów lub przechodniów. Moim zdaniem wpis Kasi jest bardzo dobry i merytoryczny. Każda metoda ma swoje wady i zalety. Nie każdy pies będzie w stanie pracować jedynie na nagrodach. W wielu przypadkach kluczowe jest postawienie właśnie tej jasnej granicy. Millan mówi o tym dokładnie i niejednokrotnie zabiera psy na szkolenia, które trwają miesiącami. Nie sztuka jest nauczyć grzecznego pieska „siad”, ale sprawić, że pies, który był na straconej pozycji ze względu na swoje zachowania nie zostanie oddany do schroniska lub przywiązany do drzewa. Pies to aż i tylko pies. Nie można go krzywdzić, ale dyscyplina musi obowiązywać. To proste.
Bardzo dobry wpis… Rowniez uważam ze dostosowanie odpowiedniej techniki do odpowiedniego przypadku to juz połowa sukcesu.
Co nazywane jest agresją w stosunku do psa ? Cesar wyznacza jasne granice których pies nie powinien przekraczać … Co w przypadku agresywnego PitBulla jest dla mnie w pełni zrozumiałe i zgadzam sie zntym w 100%…
Nigdy nie widziałam odcinka w którym cesar musi sie zmagać z psem rasy chihuahua ktory ze strachu ucieka … przewaznie sa to psy ktore ze strachu wykazują agresje, wiec co złego w wyznaczaniu granic ? Gdzie tu znęcanie sie nad zwierzęciem ?
kurcze, naprawde satysfakcjonuje Was takie rozwiązanie? Że pies jest „posłuszny” bo się boi? Bo jest stłamszony? Bo nastepuje wyuczona bezradność? Znacie to pojęcie? Czytałyście coś o psiej mowie ciała? Widzicie u CM, jak on tę mowę ciała ignoruje? Jak psy rzucają się na niego (mnsotwo filmików na YT) bo właśnie nie ptorafi z nimi „rozmawiać” po psiemu? Bo nie widzą już innej drogi niż rzucenie się do ataku, ponieważ wszystkie wczesniejsze ostrzezenia (oblizywanie się, ziewanie, wreszcie warczenie, unoszenie warg) nie działają? Czy nie rozumiecie, że psy nie są z antury agresywne, a robią się właśnie przez ludzi pokroju CM, którzy nie potrafią odczytywać ich sygnałów dyskomfortu i brną dalej ze swoim zachowaniem? Psy stają sie agresywne przez ludzi którzy uważają że „mój pies musi dziecku na wsyzstko pozwolić”, przez ludzi którzy karcą psa za warczenie. Nie moi drodzy, pies nie musi na wszystko wszysktim pozwolić, pies ma prawo czuć dyskomfort i chcieć odejść od niekomfortowej sytuacji, ale ludzie zmuszają psy do znoszenia tych sytuacji i wówczas rodzi się agresja. A Milan tylko tę agresję tłamsi (nie naprawia! On zabiera psu ostatnią deskę ratunku) przez co pies wpada w tryb „bezradności” bo juz wie, ze nic zupelnie nie moze mu pomóc i że krótko mówiąc „przegrał życie” 😉
sorry, ale ostatnio widzialam jeden odcinek z ciekawosci (akurat przerzucając kanały go zobaczyłam), bohaterką była bardzo zlękniona sunia i powiem Wam szczerze, że poryczałam się na tym odcinku, widząc co CM psicy funduje. Sama mam bardzo lękliwego psa i jak widziałam jak on tę psicę zmusza do wsyzstkiego, jak ona robi absolutnie wszystko żeby się wydostać z niekomfortowej sytuacji ale nie moze tego zrobić, jak widzialm ten wyraz pyska, to cięzkie dyszenie z ogromnego stresu który psu był fundowany, to po porstu pękało mi serce. a co w tym samym czasie komentowal CM? Ano że pies dyszy bo się właśnie rozluźnił. Sorry.. ale każdy kto choć trochę zna mowę ciała psów i choć raz widział psa dyszącego ze stresu od razu wiedziałby, że to nie jest rozluźnienie, a stres sięgający zenitu. Psica miała mega połozone uszy, mega podkulowny ogon, przymrużone oczy i baaardzo cięzko dyszała. Jaka to była sytuacja? Ano taka, że psica bała się wszystkich choć trochę głośniejszych odgłosów, więc CM postanowił zafundowac jej terapię szokową i wsadził ją do jakiejś przyczepy napieprzając z głośników jakaś burzą, przebijając psu balony nad uchem itp. Pies niewątpliwie skończył z gromną traumą 😉 Naprawdę, okropny widok 🙁 🙁
?
To nie człowiek to pies. Asertywność i zdrowy rozsądek i budowa zaufania o to w tym chodzi. Potem pies wchodzi na głowę i 3/4 ludzi oddaje do schroniska bo szczeka….litości szkoda że CM nie ma u nas w kraju.
Ja widziałam jeszcze „lepszy” filmik na yt. Pies miał problem z agresją w stosunku do innych psów, więc Millan założył mu materiałowy kaganiec, w którym zwierzak nie mógł oddychać, i kopnął go parę razy. Później w tym samym kagańcu, tylko na trzech smyczach pies został wsadzony do małego kojca (na oko 1 metr kwadratowy) z dwoma innymi psami. Tam robił dosłownie wszystko, żeby się wydostać, był duszony na smyczach i zestresowany tak bardzo, że położył się i zaczął przeraźliwie wyć. Inne psy zachowały się podobnie. Treser w końcu powiedział, cytuję „odnieśliśmy sukces” 🤦. Kiedy wypuścił psy, jeden z trzymanych w tym kojcu ugryzł tego agresywnego psa. Millan wtedy kopnął i przydusił pogryzionego psa, bo to on zawinił, a na koniec jego właścicielka wbiegła na teren szkolenia i wyniosła z niego swojego psa. Pies ledwo przeżył, a trzy jeszcze inne psy na wybiegu w tym samym czasie się pogryzły. Masakra. Odcinek ten już usunięto.
pies który się boi ma podkulony ogon i spuszczoną głowę, uszy oraz wzrok jakos nie widzę takiej postawy u psów szkolonych przez CM
Tak, CM właśnie z takiej postawy psy wyciąga!
Pies z natury jest agresywny od początku istnienia swej rasy. Te najmłodsze rasy są mutantami niby kanapowe a agresja w nich się gotuje. Pierwsze rasy psów musiały być agresywne by przeganiać niebezpieczne dzikie zwierzęta od stad i ludzkich obozowisk. Typowe zadania pradawnych psich ras. Musiały być silne agresywne i nieustępliwe. Człowiek by móc nad nimi zapanować musiał pokazać że to on jest przywódcą stada którego częścią pies się stał.
Polecam mój wpis o tzw. „teorii dominacji”.
brawo Kasiu!
W pełni zgadzam z tym co Pani napisała. Sama mam sumę onko_pokrewną, kiedy byłyśmy na psim przedszkolu trenerka podsumowała że nie widzi przyszłości dla mojej suni. Teraz ma 2 lata i jestem / jesteśmy z niej dumni. Wiem jedno, że samymi nagrodami nie osiągnęłabym sukcesu. I nie używałam żadnej przemocy…
Ale pies musi mieć wytyczome jasne granice
wpisuje z opóźnieniem, ale jak widac po innych – temat caly czas aktualny. zawsze bedą ludzie za i przeciw. od wielu lat mam hodowle, kontakt z opiekunami moich wychowankow, wetami czy behawiorystami. zyje z psami i stado sie powieksza. obserwuje. Mozna nie lubic CM, ale w kontakcie z psami czas i powiększające sie stado mnie nauczylo ze wazniejszy jest instynkt niz wystudiowane teorie. Opiekunowie moich szczeniat sa rozni. Rasa jest z załozenia bardzo łagodna i mala, co powoduje ze ludzie czesto traktuja ją jak zabawke..ale zawsze powtarzam ze kazdy pies ma zęby. Jedna rodzina miala problem z suczką, czulam to od początku- 3 pokolenia samych kobiet w jednym domu, nie sluchające siebie nawzajem. po 7 miesiacach telefon- ze suka ma „wrodzoną agresje” 😳 chyba muszą uspic- tak orzekł dyplomowany behawiorysta po paru sesjach za duze pieniądze. dla mnie szok … postanowilam ze ją zabiore, ale najpierw bede ratowac- zdalnie- bo to drugi koniec Polski – wysluchalam kilka godzin opisu jak jest… i wyciągnelam wnioski – suka miala „cudowny” dom, ale nie byla psem a kolejną dziewczynką w stadzie.. to nie byla agresja a frustracja -po woli wdrozylysmy ratunek – robiąc to, co zaleca wlasnie CM- tylko trzeba umiec go sluchac- i wyciagac wlasciwe rzeczy. Gdy w domu jest pies – tworzymy stado. Stado zwierząt zyje razem, nie jak to u ludzi bywa- obok siebie. Stado musi miec przywodce- rozumie to kazdy kto ma wiecej niz 1 psa. trzeba zacząc rozumiec psa, nie oczekiwac ze pies bedzie rozumial nas. w kazdej rasie psy o silnej osobowosci chca zajac miejsce przywodcy, szczegolnie jak w rodzinie go brak. Dlatego im wiekszy pies tym wlasciciel wieksze powinien miec doswiadczenie. Pies nie moze sie nudzic. psa nie trzeba tresowac, CM dobrze mowi – szkolic trzeba wlascicieli – by nie popelniali glupich bledow. Trzeba cierpliwosci, konsekwencji i wyciszenia emocji. Bo pies to czuje, podniesiony glos to dla niego warczenie, krzyk – szczekanie. nie irytujemy sie i nie zmieniamy zdania- bo pies nas „nie slucha” -slucha, ale juz wie na ile moze sobie pozwolic… i tak tworzymy rozwydrzonego psa ktory widzi ze jestesmy słabi – wiec nas ignoruje i zaczyna nas sobie podporządkowywac warcząc gdy my nie chcemy sie podporzadkowac. Pokazuje to zasada ” czyja jest miska”- miska jest zawsze przywodcy- to dobry test na to kto rządzi w domu 😉 Pies jak cos robi – robi to konsekwentnie – bo to instynkt przetrwania. Proste – do tego nie trzeba studiow. zresztą ludzki psycholog tez nie musi miec studiow- wystarczą kursy i praktyka, studia musi miec psychiatra. Psi behawiorysta, ktory w zyciu mial 1 kota i 1 psa, tez nie jest specjalistą, bo nie ma praktyki. Moze zaszkodzic nie pomoc. Jesli zaczyna spotkanie od pokazania dyplomow i mowienia kto jest kiepskim behawiorystą – szukac innego.Praktyka w tej pracy jest niezbedna, tez z kazdym rokiem ucze sie coraz wiecej bo przybywa w naszym stadzie psow. Kocham kazdego, jedna rasa a kady jest inny i kazdy uczy mnie jak go rozumiec. Rozwinelam zmysl obserwacji, widze kto jakie bledy popelnia i dlaczego jego pies jest taki a nie inni. ale ludzie nie lubia krytyki i wola na psa zwalac swoje wady… a pies jest barometrem domowych problemow. Dodam ze tamta suczka mimo zdalnego ratowania – po wdrozeniu w zycie rodzinne zasad i ustaleniu hierarchii- obsadzeniu pustego „stołka” szefowej w krotkim czasie stala sie ukochaną sunią ktora nie warczy, nie gryzie i nie ma nuty agresji. Poprawily sie tez relacje miedzy kobietami 😉..dobrze ze wlascicielka nie posluchła bechawiorysty – nota bene „wroga” CM. Dodam ze CM szanuje, nie trzeba go kopiowac w kazdej sytuacji, ale warto z wielu jego sugestii skorzystac. Gdyby nie robil show nikt o nim by nie slyszal i wiele psow byloby uspionych, albo wyrzuconych na ulice… osobiscie uwazam ze nie kazdy nadaje sie na wlasciciela psa, czesto kupują by wypelnic dziure … np z „kompleksow” i w tym tkwi problem sfrustrowanych czy agresywnych psow.
Dziękuję za Twój przytomny i pouczający – być może dla innych – wpis.
Bez porad CM nie zmieniłabym siebie i tym samym relacji w moim stadzie (2 rottki po 50-60 kg i opiekunowie). Pokazane przez CM zasady uporzadkowały nasze życie, wszyscy się kochamy i szanujemy.. i wykonujemy swoje zadania.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za ten wpis,może mi pomoże, mój Tofik, kochany mieszaniec dostaje szału jak widzi innego psa, najczęsciej schodzę z rogi, zmieniam kierunek na spacerze…co jest dość uciążliwe. No i radośnie skacze na ludzi.No własnie, wiem ,że popełniam mega błędy, czasem zapominam ,że to pies a nie moje trzecie dziecko.
Powiem na swoim doświadczeniu, ze problem z Cesarem jest taki, ze jako nastolatka namiętnie oglądając jego odcinki, jedyne co z nich wyniosłam to teorię dominacji. Miałam ją bardzo głęboko wpojona do czasu, az nie zaadoptowalam szczeniaka. Szukając porad w Internecie natknęłam sie na czysto milanowskie porady. Na czas zorientowałam sie, ze nie tędy droga, jednak jeden najważniejszy błąd juz popełniłam. Mój pies się mnie boi, choć nigdy to nie uderzyłam. Zamiast na pozytywne metody, trafialam na strony, w których radzili mi straszyć psa dźwiękiem butelki, kiedy robi coś źle. Efekt jest taki, że teraz, choc mój pies juz dorosły i wyszkolony boi się podniesionego głosu, a kiedy coś ppgryzie to ucieka przede mną. Kojarzę mu sie w tych momentach z karą. I choć stosunkowo szybko trafiłam pod skrzydła behawiorystki, to ślad jednego błędu pozostał na moim wrażliwym psie.
Nie chce myśleć, ile krzywdy psom wyrzadzaja ich właściciele poprzez brak wiedzy i krytycznosci wobec jego metod.
I prawda jest taka, ze niestety więcej złego on wnosi w świat pracy nad psami problemowymi.
Chętnie bym poszła na jego występ, rzucić w niego jajkiem.
A może jako młoda dziewczyna blednie odczytałas lub zinterpretowalas treść? Bardzo mądry post. Prawda, ze zawsze on ostrzega przed samodzielnym stosowaniem jego metod. Aby robić to pod kierunkiem specjalisty, bo później mogą być problemy. Młodość uważa, ze wie wszystko. Zamiast samej, trżeba było pod okiem specjalisty
Również namiętnie oglądałam odcinki pana Millana i nie przypominam sobie alby była tam metoda straszenia psa dźwiękiem butelki? Jasne postawienie granic to nie przemoc. Posiadam sunię pomieszanego owczarka która od szczeniaka miała straszliwy problem z ludźmi i z innymi psami, również ze skupianiem uwagi i lękiem oraz ma dominujący charakter. Teraz sunia ma 2 lata i jest coraz lepiej przepaść jaką pokonała pomiędzy tamtym zachowaniem, a tym jakie prezentuje sobą teraz jest ogromna. Nie boi się głośnych odgłosów, jest dużo spokojniejsza od kiedy wie gdzie jest jej miejsce, między nami, domownikami. Wie, że może byc spokojna i nie na niej spoczywa rola obrony stada. Ma jasno wytyczone granice i „powiedziane”, że nie jest nad nami. Problem polega na tym, że ludzie nie umieją obserwowąć i przekazywać prawidłowo tego co chcą zwierzakom przekazać. Nadmienię, że nasza suka nigdy nie została uderzona.
Jeśli nie masz pojęcia o psach , nie bierz go . Kup kota.
a ja jeszcze raz powtórzę, to co pani Kasia przytoczyła z czołówki każdego odcinka :„Nie próbuj technik, które za chwilę zobaczysz, bez konsultacji z profesjonalistą”…Jeżeli ktokolwiek nie ma żadnego przygotowania a czasami również i doświadczenia, niech zaczyna uczyć psa siadania i podawania łapki z nagrodą w ręku. Facet ma do czynienia z psami już dorosłymi, mało tego skrzywionymi psychicznie, często agresywnymi… więc nie krytykujcie jego teorii dominacji, bo kiedy potrzeba to potrafi być serdeczny i dobry dla psa, a le niestety… pies nie rozumie pełnych zdań człowieka. Pies słyszy wyrywkowe słowa traktowane jako hasło i tylko tak z psem można pracować. Na niunianie jest miejsce z naszymi pieskami wziętymi w wieku szczenięcym i tutaj możemy pracować od podstaw. A niech każdy z nas/was z ręką na sercu przyzna się czy w przypadku niepowodzenia jakiejś tam nauki, nie warknął na swojego pupilka, nie machnął ręką? Traktujmy Cesara Milana z powagą i szacunkiem, wybierajmy z jego doświadczenia to, co jest nam przydatne ale nie próbujmy być Cesarem… od tego są lepsi niż zwykły, szary właściciel nawet rasowego psa. Pozwólmy aby psem z najmniejszym już problemem zajął się fachowiec, bo od tego oni są. I tak jak wydaje się nam, że jesteśmy lekarzami sami dla siebie, to nie bądźmy bez przygotowania i to solidnego, treserami dla swoich pupili. Bo błędy mogą mieć daleko idące konsekwencje i wtedy tylko Cesar…. 😉
Bardzo dobrze powiedziane
Zgadza się ☺️jestem tego samego zdania
Zgadzam sie
A ja jadę w piątek do Łodzi.
Jestem bardzo ciekawa co pokaże i co powie, programy można oglądać. Prawda jest taka-daj mi człowieka a ja znajdę paragraf.
Obiektywnym mozna by było być widząc jak to wszystko się odbywa a nie podczas trwania programu.
Zobzcymy co bedzie mial do zaprezentowania w Łodzi.
Byly zglaszane psy ktorych nie znal wczesniej, pierwsze jego spotkanie z nimi odbedzie sie tam.
Ja akurat jestem umiarkowanym zwolennikiem Millana. Jego metody pomogły z moim poprzednim psem, Zefirem, który był reaktywny i agresywny. Zefir nie był wychowywany metodami Millana. Dopiero później w rodzinie stosowaliśmy te metody, aby jakoś się z Zefirem dogadać. Zauważcie, że Millan często tłumaczy reakcję psa na język ludzki, pokazuje jak to odczytywać. Dzięki temu zauważyliśmy co nam pies „mówi”. Np. Zefir miał w zwyczaju warczeć na domowników kiedy był zaniepokojony, a myśmy to ganili jeszcze bardziej nakręcając jego warczenie. Dzięki metodom Millana uzyskaliśmy bardziej zrelaksowanego psa, a nie, tak jak podają poprzednicy, bardziej zestresowanego.
Oczywiście, wszystko trzeba stosować z głową. To są metody na pracę z psem problemowym, a nie na wychowanie szczeniaka. Nie zastosowałam żadnej z metod Millana przy wychowywaniu mojego obecnego psa.
Dyplomy są nic nie warte jeżeli chodzi o zachowanie psów. Jeżeli jest skuteczny to chyba się do tego nadaje. Chyba że się nad nimi znęca.
Ja odkąd mam psa a pewnie nawet wcześniej oglądałam Cesara w tv. Kiedy pojawiły się u mojego psa problemy oglądałam go z jeszcze większym zainteresowaniem….. u mnie w okolicy nie było behawiorysty a ja nie za bardzo miałam czas na czytanie książek i szperanie po internetach (swoją drogą internet to to samo co owe show „zaklinacza”). Patrząc na jego metody pracy z psem byłam zniesmaczona tym jak je traktuje, czasami przesadnie… ale…. Podejrzewam, że gdyby nie on bardzo dużo psów zostało by uśpionych, bez drugiej szansy…. Myślę, że on tylko w tym „show” pokazuje aż tak „drastyczne” (czasem) sceny…. ale dla przypomnienia- pracuje z najbardziej agresywnymi psami, takimi, których wcześniej zachowania nie dało się zmienić, gdzie inne metody zawodziły. Nie popieram takiej awersji… to jasne, ze każdy by wolał by wszystko dało załatwić się na smaczki i kliker… czasami się jednak nie da. Cesar chyba też szybko zrozumieł (może pod presją publiki), że stąpa na cienkiej granicy „szkolenia” a znęcania się i zmienił nieco swoje metody. W późniejszych odcinkach pracuje z psami o wiele delikatniej. W każdym bądź razie oglądałam go i nie po to by szkolić tak swojego psa…. dzięki Cesarowi zrozumiałam jak myśli pies, jakie ma potrzeby jak się z nami komunikuje. Zrozumiałam, że problem tak na prawdę leży w mojej psychice… bardzo dużo nauczyłam się odnośnie wysyłanych przez psa sygnałów, nauczyłam się w ogóle, ze pies coś tam wysyła… nie wiedziałam do tej pory, ze pozycja ogona czy uszu jest ważna. Dzięki temu nauczyłam się odczytywać mojego psa i wcześniej zapobiegać problemowi (agresja do psów). Jak tylko zauważałam pierwsze objawy niepokoju czy nakręcania się u mojego psa mogłam reagować. Wiedziałam kiedy dać psu smakołyk. Nagradzałam psa za wysyłanie cs-ów! bo nie umiał się komunikować z psami. Oczywiście bez pracy z prawdziwym behawiorystą i bez szkolenia mojego psa (pozytywnie) nie osiągnęli byśmy sukcesu. Ale program Cesara wiele mi uświadomił. Przede wszystkim dzięki temu nie pogłębiałam już dalej problemu psa, wiedziałam, ze robiąc czasem instynktowne rzeczy (głaszcząc czy mówiąc do psa) nagradzam go za złe zachowanie. Zmiana tych nawyków przyczyniła się do tego, że problem mojego psa nie rozwijał się bardziej. Nauczyłam się, że nie mogę się denerwować bo pies jest odzwierciedleniem moich uczuć. I gdy wybrałam się z psem na spacer i szłam spokojnie pies od razu inaczej się zachowywał, nie trzeba było nic robić tylko zachować spokój i nie szukać nerwowo każdego psa na horyzoncie… Także dzięki niemu (w jakiś tam sposób) mam teraz wspaniałego psa jakiego nie mogła bym sobie wymarzyć. Oczywiście przy pracy i współpracy z trenerem, który nam pomagał i pokazał mi świat szkolenia pozytywnego, za co też jestem wdzięczna. Cesar robi dobrą robote…niestety dał się wciągnąć w sidła „biznesu”. Chciała bym go zobaczyć na żywo w Łodzi, ale niestety nie będę miała takiej możliwości. W każdym bądź razie ani go nie popieram za to co robi w „show” na ekranie ani nie potępiam bo ratuje setki psów od niezrozumienia…. Dzięki niemu też zagłębiłam się w temat szkolenia psów i poszłam na kurs 😉
To „w jakiś tam sposób” twoje to jest to co ma cezar a ludzie nie mają …to jego bezgraniczna miłość i zrozumienie psów. Co to jest PRAWDZIWY behawiorysta????
Gość wyuczony przez innych gości?
ile miał psów jakie z nimi doświadczenia. wpada na chwilę do klienta kasuje i następny?
Jaki kurs ? Patrz i ucz się od swojego pieska on wszystko ci mówi. naucz sie patrzeć i czuć nie siebie tylko psa.
Ja mam podobne zdanie na ten temat. Jest kontrowersyjny. Widziałam kilka odcinków… nic specjalnego nie wyniosłam. Z moim psem pracuje pozytywnymi metodami i widzę postępy ale nie jest to pies z dużymi problemami więc nie wiem czy być może w przypadku agresywnych czworonogów inny sposób szkolenia jest potrzebny.
Roxy? po co w ogóle ten wpis skoro jesteś najlepsza?
W bardzo młodym wieku zaczęłam oglądać programy pana Millana i powiem szczerze, że on bardzo mnie inspirował jeśli chodzi o wychowanie psa. Szczególnie stosowałam jego metody jego pies był rozkojarzony i nie skupiony na mnie. Szczerze mówiąc nie zauważyłam, żeby pies był zestresowany, a wręcz szczęśliwy, że może ze mną pracować. Prawda jest, że przy wychowywaniu człowieka i zwierzęcia jest niezbędna konsekwencja i pokazanie kto jest na wyższej pozycji w domu. Cierpliwość, konsekwencja, nierozpieszczanie i miłość to sukces do dobrego wychowania psa.
Jedno co mi się u cesar’a podoba – bardzo często wspomina o energii jaką człowiek przekazuje psu – intencje,nastawienie – dla zwierząt czytających głównie z mowy ciała i gestów jest to w moim przekonaniu b. ważne.
Po odcinku w którym widziałam bojącego się wejść na schody bernardyna którego Cesar miał oswoić ze schodami przestałam oglądać. Pies został na siłę wciągnięty na piętro, całe jego ciało mówiło „boję się, zostaw” więc za takie metody dziękuję…
Jakie proponujesz?
A więc takiego psa trzeba w strachu zostawić i czekać latami, aż wejdzie na schody? Jak się dziecko boi, to trzeba skonfrontować go z tym czego się boi. To chyba jasne? Unikanie problemu NIE POMOŻE ani psu, ani dziecku.
Konfrontacja że źródlem lęku w bezpiecznych okolicznościach (w towarzystwie terapeuty/behawiorysty) to metoda stosowana takze w terapii ludzi. Tylko tak można oswoić lęk. To nie okrucieństwo. Rozczulanie się i unikanie w niczym tu nie pomoże.
Katarzyna Biskup – behawiorystka czy szarlatan? Sama sobie odp.
Witam, cieszę się, że pojawił się taki artykuł. Jestem zoopsychologiem, a pomaganiem psom, kotom i ich opiekunom zajmuję się już od kilkunastu lat, ale nigdy nie byłem zwolennikiem metod awersyjnych. Oczywiście – chyba jak większość miłośników zwierząt – znam postać C. Milana i jego program „Zaklinacz psów”. I zasadne jest pytanie, czy robi więcej dobrego niż złego? Osobiście uważam, że robi więcej złego, ponieważ jest to po prostu showmen i biznesmen, choć wierzę (a przynajmniej mam taką nadzieję), że jest też miłośnikiem zwierząt. Niestety jego popularność paradoksalnie jest utrudnieniem w praktyce zoopsychologicznej (tak wynika m.in. z moich doświadczeń zawodowych), ponieważ zdecydowana większość opiekunów czworonogów, którzy szukają u mnie pomocy i są jednocześnie pod wpływem programu „Zaklinacza” oczekują ode mnie podobnych „cudów”, tzn. że przyjadę, szturchnę psa tam i ówdzie, po czym pies zmieni swoją osobowość i stanie się potulnym barankiem, gdy tym czasem oni będą jedynie się przyglądać tej magii i sami niewiele będą musieli robić. To rozczarowanie, że to głównie opiekunowie muszą pracować na co dzień konsekwentnie i systematycznie ze swoim psem, a ja jedynie udzielam wskazówek i uczę jak to robić, powoduje, że większość z nich nie podejmuje dalszych działań i rezygnuje z terapii. I często sporą część konsultacji muszę poświęcać na odczarowywaniu metod i programu „Zaklinacza”, wyjaśniając że po 1. kilkumiesięczna ciężka praca z opiekunami i ich psem zostaje okrojona do 20-30 minut, na ogół ograniczając się do „spektakularnych” scen na potrzeby telewizji (program musi być atrakcyjny, by zapewnić sobie oglądalność). Po 2. pracuje nad tym cały sztab ludzi. Po 3. raczej nie są pokazane „nieudane przypadki” (bez powodzenia terapii), ponieważ nie jest to „medialne”. I wreszcie po 4. widz nie ma możliwości zajrzeć za kulisy, by przekonać się, że rzeczywistość jest zupełnie inna, a otrzymujemy jedynie końcowy produkt, wyreżyserowany i zmontowany. Wydawałoby się, że są to oczywiste oczywistości, że tv i show telewizyjne rządzi się swoimi prawami i nie trzeba tego tłumaczyć, a przynajmniej nie – jakby się wydawało – wykształconym i myślącym ludziom. Jednak praktyka pokazuje to, o czym napisałem.
Jednak na pewno Cezar Milan przyczynił się do poszerzenia świadomości odpowiedzialności za swoje zwierzęta, rozpowszechnił pracę behawiorysty/zoopsychologa (choć do dziś spotykam się jeszcze ze zdziwieniem u niektórych, że istnieje ktoś taki jak psi czy koci psycholog). I część jego wskazówek jest słuszna i pożyteczna, lecz na dobrą sprawę tylko profesjonalista jest w stanie oddzielić ziarna od plew. Nie uważam, że krótka uwaga (a właściwie ostrzeżenie – słuszne i konieczne) na początku czy na końcu programu, aby nie stosować tych metod bez konsultacji z profesjonalistą, załatwiała sprawę. Jest to głównie zabezpieczenie prawne producentów przed pozwami o odszkodowania. Jeśli ktoś kieruje się zdrowym rozsądkiem to i bez tego ostrzeżenia wie, że to „tylko telewizja”. Dla innych ta informacja rozmywa się, gdy ulegają urokowi C. Milana i jego programu.
I ostatnia kwestia… dylemat: doświadczenie czy teoria? To nie powinien być żaden dylemat, ponieważ potrzebne jest jedno i drugie! Czy ktoś zastanawia się nad tym, czy dopuścić do pracy psychologicznej i psychoterapeutycznej z ludźmi kogoś bez przygotowania akademickiego, tylko dlatego, że ma np. dar słuchania lub życie go doświadczyło, więc potrafi mądrze doradzać innym? Również miłośnicy zwierząt mogą nieświadomie i niechcący wyrządzić krzywdę zwierzakowi, bo nie wystarczy tylko kochać zwierzęta, nawet jeśli towarzyszą nam od dziecka. Tu musi obowiązywać lekarska zasada „po pierwsze nie szkodzić”! A skutecznie (i bezpiecznie) można pomóc, jeśli posiada się również wiedzę teoretyczną, którą weryfikuje praktyka i doświadczenie nabierane z czasem. Nie raz zajmowałem się prostowaniem błędów popełnianych przez gorliwych domorosłych „specjalistów”, którzy szczycili się tym, że „pomagają” psom od wielu lat, więc nie potrzebują żadnego „papierka” do swojej pracy. Mam tu na myśli konkretny, jeden z najjaskrawszych, przykład tresera w moim regionie, który obecnie jest emerytowanym milicjantem (przeszedł na emeryturę tuż przed transformacją policji), a w swojej karierze zawodowej zajmował się układaniem psów milicyjnych jedynie w oparciu o własną intuicję (sprawdzałem tę informację i nigdy nie podejmował żadnych profesjonalnych szkoleń behawiorystycznych czy tym bardziej zoopsychologicznych), a następnie sam „szkolił” swoich następców do tresury psów, obecnie zaś prowadzi prywatną „szkołę psów” – jak sam się szczyci – według starej, sprawdzonej szkoły, a więc opartej na metodach awersyjnych. Efekt jest taki, że np. 2-letni labrador panicznie boi się jakichkolwiek schodów (opiekunowie mieszkają w domu jednorodzinnym z wejściem po kilkustopniowych schodach, więc muszą wnosić go na rękach do domu), ponieważ – jak się okazało – wcześniej jako szczeniak był kopany przez „fachowca” akurat w pobliżu schodów (była to kara za nieposłuszeństwo, za nie wykonywanie komend). Albo 1,5 roczny berneńczyk panicznie bojący się smyczy i obroży, ponieważ wcześniej był podduszany dławikami i raniony kolczatkami przez pana „fachowca”. Czy owczarek niemiecki reagujący hiperagresją na wszystkich mężczyzn… Takich przykładów ofiar „fachowca z doświadczeniem” mógłbym wymieniać wiele. Jeszcze raz chcę podkreślić, że nie chodzi o to, że teoretycy bez doświadczenia są lepsi niż praktycy bez wiedzy teoretycznej, lecz – jak zaznaczyłem – wiedza i doświadczenie muszą iść w parze. Każdy absolwent na początku nabiera praktyki (a przynajmniej powinien) u boku doświadczonych specjalistów. Zoopsychologia i behawiorystyka zwierząt, jak każda dziedzina nauki, wciąż się rozwija i szuka coraz skuteczniejszych metod pracy, dlatego ważne jest, aby być na bieżąco w temacie, wciąż podnosić swoje kwalifikacje, czytać i czerpać tylko z wiarygodnych źródeł itd. W internecie nie brakuje „specjalistów” na różnych forach zoologicznych, którzy mają gotowe recepty na wszelkie problemy i przed takimi źródłami również ostrzegam! Takie „porady” nie zastąpią realnej pomocy profesjonalisty, zwłaszcza w poważniejszych i bardziej złożonych przypadkach. Pamiętam przypadek – również skrajny, lecz niestety nieodosobniony – kobiety, która na takim forum pytała dlaczego jej kociak zdechł po podaniu zaproponowanego przez kogoś (oczywiście również na forum) preparatu na pasożyty zewnętrzne (przeciw pchłom), bo jak się okazało, nawet nie przeczytała ulotki, że był to preparat tylko dla dorosłych i zdrowych kotów! Nie brakuje też takich, którzy najpierw – często pod wpływem impulsu – kupują lub przygarniają zwierzaka (i nie chodzi tu o nadzwyczajne okoliczności, które wymagają natychmiastowego działania), a dopiero potem szukają informacji w internecie o potrzebach danego zwierzaka. Przerażające, że wiele osób traktuje internet jak Biblię!
Wracając do zasadniczego tematu, czyli do „Zaklinacza”, to o tym wszystkim Autorka już napisała, lecz chciałem poprzeć jej spostrzeżenia i może zwrócić mocniej uwagę na niektóre kwestie jako profesjonalista-praktyk z własnego doświadczenia 🙂
Miłość nie zwalnia ze zdrowego rozsądku!
Pozdrawiam!
Zgadzam się w 100%
https://www.youtube.com/watch?v=9ihXq_WwiWM&ab_channel=NatGeoWILD
Ewidentnie showman który nie ma problemów z psami
Co do przykładu „fachowca”, emetytowanego policjanta, o którym wspominasz jako negatywny przykład działania bez kursów/studiów teoretycznych – uważam inaczej.
W takim przypadku nawet niewiaqdomo jakie papiery i dyplomy nic by nie zmieniły bo to kwestia – jak zawsze – przede wszystkim charakteru człowieka.
Wiem jakim CM jest człowiekiem i co robi.
Tak więc jeśli od dziecka żył pośród psów i swoje teorie budował na obserwacji reguł w stadzie uzupełniajac to w czasie o niezliczoną ilość dalszych przykladów praktycznych – to to mi wystarczy, bo jest to zbudowane na PRAWDZIE.
I nie potrzebował wiedzy z drugiej ręki, skoro miał ją z pierwszej – bez mozliwych zniekształceń, dlatego dla mnie jest wartościowa
Wszystkie najdonioślejsze reguły uchwycone przez człowieka wynikaja z obserwacji natury.
Pomijam jego zbiorowe „show” one mnie nie kręcą ale rozumiem, ze jest to sposób na wejście w dana przestrzeń – by mimo wszystko, w drugim kroku zapoznawać z prawidłowościami na styku świata psów i ludzi. To co dla tego tematu uczynił na swiecie jest dla mnie bezdyskusyjne i widząć tą wartość nie przeszkadza mi jego sporadyczne lub nie, gwiazdorowanie.
Pozdrawiam
Metody…Awersyjne… sresyjne. Czuj psa i kochaj. Nie pitol o sobie i ludziach.
paradoksalnie..szturchnę..konsultację..oddzielić ziarno od plew…Człowieku widzisz co piszesz?
Piszesz o sobie!!!!!Zmień zawód . To jedyna sensowna rada. Nikomu nie pomożesz . Ani psu ani człowiekowi. Będziesz pitolił na okrągło to samo. Nic nie wiesz o zwierzętach.
Co jeszcze opowiesz ciekawego.Jaki z ciebie profesjonalista?
W jakim sensie? Oszołom grafoman.
Jeśli ktoś nie ma „tego czegoś” to nie pomogą żadne dyplomy i inne papierki. Każdy jełop może iść na takie studia, zdobyć dyplom i uważać się za specjalistę. A potem wielkie zdziwienie, że mu to nie wychodzi.
Większość osób po prostu zazdrości Cezarowi, że potrafi dogadać się z zwierzętami i dlatego tak go nienawidzą.
Święte słowa ?
Popatrzcie jak się zachowują zwierzęta stadne, jak się zachowuje alfa, wtedy łatwo zrozumieć Milana w sposobie postępowania z psami. Oczywiście Milan ma rację.
Jaromil, zgadzam się w 100%..napisałeś dokładnie to co myślę o metodach CM.
Oczywiście!
Pozdrawiam 🙂
Sami nie weryfikujecie faktów, lecz powtarzacie opinię innych ludzi z internetu. A fakt jest taki, że Cesar pomógł wielu psom i właścicielom! Gościu wie co robi i robi to z pasją. Nie potrzebuje on papierków by udowodnić, że zna się na rzeczy. Wielu ludzi nie poznają charakteru swoich psów i jak stosują metody CM to są zdziwieni, że nie działają… Pies jest odzwierciedleniem jego właściciela – jak ma pies problemy, to znaczy że właściciel je ma. Właściciele nie stawiają granic swoim zwierzętom, pozwalają na wszystko, a jak pewnego razu powiesz psu „nie” to wielkie zaskoczenie, że pies zareagował tak a nie inaczej (lub co gorsza olał cię). Nie lubicie go bo traktuje zwierzęta jak się traktować powinno, a nie siedzi nad nimi i niańczy je jak tzw. „mamusiowie i tatusiowie”. Przerażają mnie ludzie, którzy traktują psa jak człowieka, jak małe dziecko, a później się dziwią, że ich pies ma ich gdzieś. PIES TO NIE CZŁOWIEK! Ma inne zachowania niż ludzie. Poza tym Cesar prawie w każdym odcinku powtarza, że uczy PRZEDE WSZYSTKIM ludzi, a nie psy.
Psy są zwierzętami społecznymi – a więc MUSI być osobnik alfa! Nie ma w społeczności czegoś takiego, że wszyscy w stadzie są równi. NIE MA! Jak widzieliście grupy psów w schroniskach lub tworzące się na ulicy to łatwo jest zauważyć, który osobnik jest alfa. Alfa pierwszy je z miski, tyle ile chce – później po kolei pozostali członkowie grupy, którzy stoją niżej. Na najsłabszym osobniku grupa wyładowuje swoje frustracje i napięcia (jest najbardziej poszkodowany) – taki osobnik je ostatni, i to jak mu grupa łaskawie coś zostawi. W świecie zwierząt nie ma słów, pies nie wytłumaczy innemu psu, że chce być przywódcą, lecz 'mówi’ to danemu osobnikowi zębami. Przeraża was to, bo w świecie ludzi takie zachowanie jest nienormalne. Cesar pokazuje psu kto tu rządzi, dominuje – i to jest w świecie zwierząt NORMALNE. A to, że dominacja źle się ludziom kojarzy, to jest to ich problem. Zwierzęta (tak samo jak ludzie) maja różne charaktery, temperamenty, zachowania, reagowania na różne rzeczy – czego jest mnogość! Do każdego osobnika stosuje się odmienne metody i podejście.
W świecie zwierząt mowa ciała i zęby są 'mową’, jak widać wielu nadal tego nie kuma… Zwierzęta żyją teraźniejszością, nie wybiegają myślami w przyszłość, nie interesują ich konsekwencje. Żyją 'tu i teraz’, w przeciwieństwie do nas psy jest łatwiej czegokolwiek nauczyć, bo reagują spontanicznie i szczerze na daną sytuację. Człowiek niestety lubi analizować i wybiegać myślami w przód, przez co wielu właścicieli ma problemy ze sobą. Psów się nie tresuje, lecz wychowuje – co robi właśnie Cesar Millan. Nie uczy ich mechanicznych i konkretnych zachowań na klikiery i innego typu zabawki, na jakieś tam komendy itp, lecz analizuje ich charakter i dopasowywuje działanie do zachowania, reagując na emocje zwierzęcia. Tresować psy to może policja do zadań specjalnych, a nie przeciętny człowiek do życia w rodzinie…
Prawda jest taka, że ludzie są zazdrośni, co widać w komentarzach. Źle dopasowywaliście metody do waszych psów i się dziwicie, że nie dzialają. Boli was to, że Cesar zarabia na tym co lubi? Ma ośrodek, zarabia kasę, pisze książki, udziela pomocy innym ludziom i uczy jak mają postępować z psami – to was doprowadza do szału? C.Millan jest SKUTECZNY – to jest najważniejsze, a nie to gdzie się uczył i czy ma dyplom. On pomaga psom i przede wszystkim właścicielom, którzy nie umieją stawiać granic ani psom, ani innym ludziom. Nie radzisz sobie z psem? To znaczy, że nie umiesz radzić sobie z ludźmi!
Zazdrość, zazdrość, zazdrość…
Trafne w 100%.
Zgadzam się w zupełności
Dziś uczestniczyłam w kongresie behawiorystycznym i jestem załamana. Ludzie szkolą psy pozytywnie pozwalając im na samodzielne dokonywanie wyborów. Kocham psy i miałam i mam ich kilka i nie rozumiem. To taka bezstresowo jak u dzieci. Do czego ten świat zmierza?
Pozwalanie psu, by dokonywał wyborów, a bezstresowe wychowanie to dla mnie nie to samo.
Szkolenie pozytywnie nie jest bezstresowym wychowaniem. To drugie pozwala psu na wszystko – to zostawienie zwierzaka samemu sobie. Szkolenie pozytywne opiera się na ignorowaniu niewłaściwych zachowań i rozwiązywaniu ich na podstawie zrozumienia psa. Próby zrozumienia punktu widzenia psa to nie pozwalanie mu na wszystko. Pies ma swoje granice i pozwalamy mu je mieć (np. Nie pozwala na ciągnięcie za ogon: warczy, mówiąc „nie podoba mi się to, proszę, odejdź”), ale opiekun też je ma (np. Nie pozwala psu wchodzić na kanapę). Metody pozytywne są rozwinięte, dlatego poprawne. „Kopnij psa. Dlaczego? Bo tak trzeba!” Lub „dlaczego występuje to zachowanie? Co na nie wpływa? Pies jest agresywny, bo się boi? Jeśli tak, to co wywołuje lęk?”
Anna, bardzo dziękuję Ci za ten wpis.
Jest podsumowaniem całej dyskusji.
Jeszcze raz, dzięki!
Ja tam używam obydwu szkół wychowawczych. Trzeba po prostu używać je z głową.
Co do straszenia psów to się też nie zgadzam po prostu trzeba być asertywnym w swoich działaniach. Niema co na siłę z psów robić człowieka. Psa powinno traktować się jak psa, owszem można kochać jak dziecko czy przyjaciela ale to ciągle jest pies. Zgadzam się z metodami Cezara M. jak i wychowania bezstresowego za pomocą nagród. Najważniejsze to wychować psa od szczeniaka. Ale nie popadajmy w paranoje, jeśli czasami trzeba użyć asertywności(często mylone z przemoc = dominacja/asertywność) to trzeba. Np. stanie przed miską psa aż odpuści, bo jest agresywny choć zwykle nie i reagował na siad, czy niedanie wskoczyć sobie psu na głowę bo nie podoba mu się że siedzi ktoś koło jego pani pani, czy wytracanie psa z równowagi gdy skupia się na czymś, a jest agresywny, jest w zupełności ok.
Bolek on ja również stosuje to i to nie uważam żeby moje psy na tym cierpiały czy się mnie bały gdyby tak było to albo by uciekły lub okazywały strach a nie podchodziły do mnie s uśmiechem na pysku albo by mnie zagryzły we śnie 🙂
(mam 2 pitbulle sukę i psa)
A co myślicie o Jacksonie Galaxsy ?
Ma racje niestety co do kotów…mam dwie znajdy i psa,ktorego ulożyłam z pomocą programu Cezara. Kot to kot:)
Wszystko pięknie, fajnie. Można pracować na wzajemnym zaufaniu itd ale pies musi wiedzieć kto jest panem, wiedzieć że ma silnego opiekuna z którym czuje się bezpiecznie bądź wie jak go uspokoić. Najpiękniejsza sytuacja dla weta to ta, w której właściciel boi się własnego psa, nie potrafi go porządnie przytrzymać czy założyć kagańca – co jest bardzo częste. Potem jeszcze są wielkie pretensje, że takiego psa czasami nie da rady zbadać. Osobiście mam złe wspomnienia z psimi behawiorystami, z dyplomami i doktoratami. Pani doktor często zabierała swoją swore do zakładu i nie raz się rzucały na mnie i studentów.
Masz 100% rację. Oczywiście szkolenie i nauka psa powinna odbywać się bez stosowania przemocy, jednak wyznaczenie granic na odpowiednim poziomie, to zadanie świadomego właściciela! Czasem jak czytam część komentarzy miłośników bezstresowego wychowania.. to rynce opadajo…
Oczywiście, jestem zwolennikiem stosowania pozytywnego wzmocnienia, ale tylko i wyłącznie, z JEDNOCZESNYM wyznaczeniem JASNYCH i CZYTELNYCH zasad. Pamiętajmy, że mamy w domu PSA i tylko PSA.
Miałem przez 17 lat amstafkę, i to była szkoła życia. Od kilku miesięcy mam labka ze schroniska.. i okazuje się, że ten dopiero potrafi testować granice. Sam popełniłem błąd, traktując go trochę jak poszkodowanego dzieciaka z bidula. Dając mu za dużo ciepła i uwagi, przegapiłem moment, w którym już (w jego mniemaniu) byłem pod jego butem.. wróć – łapą 🙂 Teraz trzeba pracować nad korekcją pewnych zachowań. A wszystko z dobroci serca, z kieszeniami z których wysypywały się przysmaki na spacerach. A zabrakło w jego przypadku, jasnych granic.
Ja osobiście stosowałam rady i metody Cezara. Wszystkie się sprawdziły. Zawsze go oglądam i nie wiem czy bez tych rad bym ogarnęła.
ja też sie do nich stosuję i nie uważam żeby moje psy na tym cierpiały czy się mnie bały gdyby tak było to albo by uciekły lub okazywały strach a nie podchodziły do mnie s uśmiechem na pysku albo by mnie zagryzły we śnie 🙂 a on śpią ze mną na łóżku, na spacerach często chodzą bez smyczy i nie atakują innych zwierząt takich jak psy, ptaki, koty, konie i krowy ani ludzi (żeby nie było nie mam malutkiego pieska mam dwa pitbulle sukę i psa)
Mamy 2 psy, jeden od zawsze jednocześnie lękliwy i pobudzony, drugi pobudzony i agresywny w stosunku do psów, po tym jak doszło do 2 walk o wodę na wybiegu. Jako szczeniak zachowywał się szczerze powiedziawszy okropnie, nie nawiązywał z nami więzi, traktował nas jak wystrój mieszkania. Dwie behawiorystki poobserwowały go przez 20 min jak śpi i jak się w domu bawi, ponad 100zl zainkasowały a my z problemem zostaliśmy. Udało nam się różnymi metodami w domu go w złotego psa ułożyć, ale niestety smaczki i nagradzanie nic nie dają, gdy pies potrafił bez warknięcia ostrzegawczego polecieć do innego psa by go pogryźć, na szczęście jest coś takiego jak kaganiec. Nic nie działało, aż natknęliśmy się na książki i program CM. Szczerze jak czytaliśmy tę książkę o tej całej energii to miałem ochotę pieprznąć książką o ścianę, bo głupoty. Jednak gdy zobaczyłem jak pracuje w programie, rzeczywiście to widać o co chodzi z energią. I rzeczywiście po kilku tygodniach stosowania jego metod i kilku założeń pies jest zupełnie inny. Masę odcinków obejrzeliśmy, nie ma z jego strony znęcania się, gdy pies się oblizuje, CM pokazuje palcem „zobaczcie, pies się oblizuje, stresuje się”, gdy psa szturcha ręka czy nogą podkreśla, że chodzi o szturchnięcie, nie uderzenie. Dominacja? Tak, ale typu rodzic – dziecko, a nie napastnik-ofiara. A szarpanie na smyczy? Pies agresywny i tak się wiesza na smyczy w szale i tak. Naprawdę żadna inna metoda i szkoła nie pomogły nam w spacerach z nim, jak ta. Widzę, że nie pasuje ona w ogóle do pierwszego psa, ale z nim można pracować innaczej i nie ma potrzeby z nim w ten sposób pracować jak z tym agresywnym. Ci którzy zarzucają CM brutalność -może powiecie co mam zrobić, gdy kupa mięśni 25kg, mój młody byczek w kagańcu na krótkiej smyczy miota mną, bo chce się rzucić do szyi obcemu psu? I to nie żadna agresja smyczowa, ani szczekanie z frustracji „bo się chce przywitać”. Jak na razie tylko CM pokazał dokładnie co robić i dokładnie to na niego działa. I widać, że nawet w domu pies się szybciej uspokaja jak goście przychodzą. W końcu mamy nadzieję na wspólne wakacje na plaży,bo psiak lubi pływać, a za bardzo był zaaferowany innymi psami, teraz skupia się na nas i w większości przypadków ma je gdzieś. Chcieliśmy jechać na obóz do Gałuszki, ale heh, kwestia tysięcy złotych. Znalezienie behawiorysty który będzie z psem normalnie pracował to też wyzwanie, pomijając koszty. A poprzednie behawiorystki nawet problemów psa na oczy nie zobaczyły bo pies spał „a jak śpi to lepiej go noe budzić i nie prowokować w nim problemu”. No kurde dzięki.
Dokładnie, unikanie problemów tylko je pogłebia. Tak samo z ludzi jak ktoś nie potrafi nic w życiu załatwić nawet paszportu zrobić to dalej będzie ciamajda. Ale jak zacznie małymi kroczkami i się w końcu przełamie to będzie coraz lepiej.
Tak samo jak z depresją nieleczona depresja u ludzi to jest coraz gorsza, czyli unikanie problemów pogarsza tak naprawdę sprawę. Trzeba z tym walczyć.
Pozdrawiam. Aby twój pies w końcu był z Tobą szczęśliwy <3
Psy mogą być co najwyżej „problematyczne” a nie „problemowe”, a Meksykanin pisze się wielką literą.
Tylko nikt nie mówi o tym ze te przemiany sa tylko przy dominującym Cesarze, dużo jest artykułów o tym ze psy po programie zachowują się tak jak przed. Zmiany wymagają czasu i zmian w naszych zachowaniach żeby dać przestrzeń psom. Z chyba największa ilością psów agresywnych w Polsce pracuje pani Sylwia Najsztub, która nie dominuje nad swoimi psami i nie ma w jej ogromnym stadzie hierarchii. Psy które do niej trafiają to psy które maja na swoim koncie pogryzienia ludzi, Azjaty, ogromne psy, które trafiają do niej z rak bardzo bardzo głupich ludzi nie mających pojęcia o psach, nie rozumiejących psów. Często od hodowców. Żyjemy w kraju gdzie psy sa zupełnie nie zrozumiane, jest to tragedia. Te które sa uległe i naucza się kilku komend i sa wpatrzone we właściciela sa tymi mądrymi a te które nie chcą uczestniczyć w cyrku i biegać za piłeczka to te ciężkie i głupie. Coś strasznego. Ilość behawiorystow poraża, ludzie którzy w większości nie maja pojęcia o psach. Nikt tego nie weryfikuje, nikt nie jest pozbawiany swoich licencji ze szkolenia zostań behawiorystom w 3 dni i mamy wszędzie na każdym kroku widoczne przypadki nieszczęśliwych psów. Psy traktowane jak dzieci, przytulane zabawki, nakręcane piłeczkami i innymi frisbi, min stop na wysokich emocjach, spacerujące wokół bloku 10min. Jak masz problem z psem zacznij z nim chodzić na spacery, conajmniej 1,5, 2 godz dziennie to minimum jeśli nie masz dużego ogrodu. I pozwól mu wąchać bo to jest jego ulubione zajęcie.
Osobiście metod szkoleniowych Millana nie polecam. Mam znajomych, którzy szkolili psa właśnie dominacją i karaniem. Pies ten, wręcz torturowany przez właścicieli, po roku tresury „zepsuł się”, że tak powiem. Szarpie na smyczy, ma lęk separacyjny, atakuje dzieci, obcych ludzi, rowery, samochody, inne psy, koty, broni zasobów, gryzie ze strachu „opiekunów”. Agresja rodzi agresję. A jeśli komuś wydaje się, że dominacją i strach działa, to ma silnego psychicznie psa, który tak kocha tresera, że nie zrobi mu nic złego. Ale później taki pies może nie wytrzymać stresu i zaatakować że zdwojoną siłą.