W jednym z wcześniejszych postów pisałam o 10 mitach na temat szkolenia psów. Wśród nich znalazł się mit wywodzący się z tak zwanej teorii dominacji mówiącej m.in. o tym, że pies musi wiedzieć kto jest „samcem alfa”. Pod artykułem rozpętała się w komentarzach prawdziwa burza, więc pomyślałam, że dobrym pomysłem może być przybliżenie tak zwanej teorii dominacji oraz współczesnego spojrzenia naukowców na temat relacji pies – człowiek. Sposób w jaki wychowujemy psa jest często zależny od naszych doświadczeń, światopoglądu i tego jak sami byliśmy wychowywani. Nie chcę nikomu narzucać jednej dobrej metody wychowawczej. Uważam zresztą, że takiej jednej dobrej metody po prostu nie ma. Każdy pies i każdy człowiek jest inny i każdy musi sobie sam wypracować relację z psem. Nie chciałabym jednak, żeby psy wychowywane były w oparciu o mity, błędne przekonania i nieaktualną wiedzę. Zacznijmy od początku…
Co to jest dominacja?
Zanim zaczniemy mówić o tak zwanej teorii dominacji zastanówmy się, czym w ogóle jest dominacja. Źródła naukowe podają bardzo różne definicje tego pojęcia. James O’Heare w swoim artykule „Social Dominance: Useful Construct or Quagmire?” z 2007 wylicza kilkanaście różnych sposobów rozumienia dominacji. Według niego trudno dobrze posługiwać się tym pojęciem ze względu na zróżnicowanie definicji w źródłach naukowych oraz brak rygorystycznych granic określających to zjawisko. Potoczne rozumienie dominacji jest jeszcze inne. Często mylimy pojęcie dominacji z agresją i używamy tych słów zamiennie. Wszystko to sprawia, że dyskusjom na temat wychowania psów często towarzyszą duże kontrowersje i gorące spory.
Według etologów, dominację definiować można jako relację pomiędzy dwoma osobnikami tego samego lub różnych gatunków opartą na powtarzalnych interakcjach agonistycznych. Jeden z osobników (dominujący) konsekwentnie wygrywa rywalizację o zasoby kosztem drugiego osobnika (podporządkowanego). Warto zauważyć, że dominacja jest przede wszystkim pojęciem opisującym relacje pomiędzy dwoma osobnikami. Relacje te mogą się zmienić w zależności od rodzaju samej interakcji oraz ze względu na wcześniejsze doświadczenia poszczególnych osobników. Jeśli jeden pies odbiera drugiemu zabawkę (zasób) można określić taką relację jako opartą na dominacji. Nie można jednak powiedzieć, że pies, który zabrał zabawkę jest już natychmiast dominantem. W innej sytuacji ten sam pies może się zachować zupełnie inaczej. Oczywiście są psy, które w większości interakcji będą wygrywały rywalizację o zasoby. Lepiej jednak nazwać je osobnikami asertywnymi, a pojęcie dominacji zostawić sobie do określenia relacji pomiędzy dwoma osobnikami.
Czym jest teoria dominacji
Skoro naukowcy mają problemy z jasną definicją samej dominacji, to co tu dopiero mówić o tak zwanej teorii dominacji. Ciężko jest jednoznacznie wyznaczyć jej autora i datę powstania. W zasadzie nie powinno się nawet mówić o teorii dominacji jako o teorii naukowej. Teoria naukowa ma na celu systematyzowanie faktów, wyjaśnienie przyczyny ich występowania oraz przewidywania przyszłych zdarzeń. Przy takiej definicji tak zwana teoria dominacji nie jest teorią naukową, bo nie wyjaśnia przyczyn różnych psich zachowań, nie opisuje dobrze relacji pomiędzy psami i ludźmi oraz nie pozwala przewidywać przyszłych zdarzeń. Skąd więc się wzięła ta cała „teoria dominacji”?
Po II wojnie światowej powstało wiele szkół zajmujących się profesjonalnym szkoleniem psów. Trenerzy prowadzący zajęcia w tych szkołach wywodzili się głównie ze środowiska wojskowego. Do tej pory w szkoleniu psów mamy sporo nomenklatury wojskowej (komendy, tresura, posłuszeństwo) wywodzącej się z tamtych czasów. Nic więc dziwnego, że podczas szkolenia psów używano głównie metod awersyjnych. W Polsce najbardziej znanym popularyzatorem teorii dominacji był John Fisher, autor wielu książek w tym „Okiem psa”. Ta pozycja wydana w 1990 roku nadal traktowana jest przez wielu psiarzy jako najlepszy poradnik dotyczący wychowania psa. Jednak od wydania tej książki minęło prawie trzydzieści lat, powstało wiele badań dotyczących zachowań psów i relacji pies – człowiek, dzięki którym nasza wiedza na ten temat znacznie się poszerzyła. Pod koniec swojego życia sam John Fisher wycofał się ze swoich poglądów dotyczących teorii dominacji.
W latach 40-tych przeprowadzono badania nad wilkami żyjącymi w niewoli. Obserwacje z tych badań przeniesiono bezpośrednio na zachowania psów. Uważano nawet, że psy i ludzie stanowią stado. W związku z tym obserwacje żyjących w niewoli wilków można też przenieść na relacje pies – człowiek. Jeśli w wilczym stadzie samiec alfa zdobywa przywództwo siłą, to człowiek też musi podporządkować sobie psa w domowym stadzie. Inaczej pies „wejdzie człowiekowi na głowę”. Teoria dominacji w prosty sposób tłumaczy wszystkie niepożądane zachowania psów. To zapewne pomogło w jej popularyzacji. Pies ciągnie cię na smyczy, bo chce cię zdominować. Pies broni miski, bo chce cię zdominować. Pies skacze na ciebie, no bo przecież chce cię zdominować. Jeśli pies na ciebie warknie, musisz go powalić i przygnieść do ziemi, żeby pokazać mu kto tu jest „samcem alfa” itp. Dodatkowo teoria dominacji jest wzmocnieniem pozycji opiekuna psa i uzasadnia stosowanie przemocy.
Teoria dominacji obalona
Trzeba podkreślić, że opisane powyżej badania przeprowadzane były na wilkach żyjących w niewoli. W niektórych badaniach były to przypadkowe osobniki pochodzące z różnych ogrodów zoologicznych. Nikogo nie dziwi chyba fakt, że zwierzę zamknięte w klatce będzie zachowywało się inaczej niż w naturalnym środowisku. Badania wilków przeprowadzone na wolności dowiodły, że watahy nie są dominowane przez parę alfa. Wilki działają raczej w strukturze rodzinnej i udzielają sobie wsparcia w celu przetrwania.
Drugim słabym punktem teorii dominacji jest to, że przeniesiono obserwacje zachowań wilków bezpośrednio na psy domowe. Pies nie jest wilkiem i choć mają wspólnych przodków i mogą się ze sobą krzyżować dając płodne potomstwo to nie zachowują się w ten sam sposób. Psy generalnie dążą do spotkań z przedstawicielami innych ras i gatunków, podczas gdy podobne spotkania u wilków częściej kończyłyby się walką. Również obserwując szczenięta psów i wilków można zauważyć znaczne różnice. Psie szczeniaki bardzo łatwo nawiązują kontakt z człowiekiem, podczas gdy szczenięta wilków pozostają nieufne w stosunku do obcego gatunku. Tysiące lat udomawiania psów oraz selekcji naturalnej i sztucznej zrobiły swoje.
Przyjrzyjmy się też definicji stada. Jest to grupa osobników tego samego gatunku, rzadziej różnych gatunków zwierząt, żyjących na określonym terytorium w celu rozmnażania się, zdobywania pokarmu oraz zapewnienia sobie bezpieczeństwa. W takim ujęciu ciężko powiedzieć żebyśmy tworzyli z psami wspólne stado. Nie stanowimy tego samego gatunku, a już na pewno nie rozmnażamy się ze sobą. Co więcej, wyniki najnowszych badań naukowych wskazują, że psy nie są zwierzętami stadnymi, lecz socjalnymi. Zauważył to między innymi Marc Bekoff, obserwując dziko żyjące psy, które nie tworzyły stałych grup. Wszystkie psy z danej grupy rozmnażały się ze sobą i nie występowała między nimi żadna liniowa hierarchia.
Czy dominacja nie istnieje?
Skoro tak zwana teoria dominacji została już jakiś czas temu obalona, czy oznacza to, że dominacja wśród psów nie istnieje? Wielu trenerów, zwłaszcza tych szkolących wyłącznie metodami pozytywnymi, wykreśliło to słowo ze swojego słownika. Stało się ono niemodne, bo kojarzy się z przestarzałą teorią oraz ze stosowaniem przemocy wobec zwierząt. Często jednak mówi się o demonstrowaniu przez psy zachowań uległych. Ciężko mówić o takich zachowaniach inaczej niż w kontekście dominacji rozumianej jako asymetryczny, wielokrotnie powtarzany wynik rywalizacji o zasoby. Relacje oparte na dominacji w psim świecie jak najbardziej istnieją i nie można o tym zapominać. Nie można jednak dominacją tłumaczyć wszystkich niepożądanych zachowań psów.
Jeśli nie teoria dominacji to co?
Obalenie teorii dominacji nie oznacza, że nie powinniśmy wyznaczać psu zasad i konsekwentnie ich przestrzegać. Psy czują się bezpieczniej w przewidywalnym świecie, w którym panują jasne zasady. Gdy ich brakuje psiak może czuć się zagubiony, lub próbować się ich doszukiwać na własną psią łapę. Pamiętajmy, że w oczach psa nie jest ważny statut społeczny, istotne jest za to kto ustala zasady, kto przejawia większą inicjatywę w relacji, kto kontroluje zasoby i różne aktywności. Dlatego bardzo ważne jest ustanowienie jasnych zasad panujących w domu i konsekwentne ich przestrzeganie.
Bardzo ważną kwestią jest też budowanie relacji z psem. Tylko od nas zależy, czy będziemy dla niego brutalnymi tyranami, konsekwentnymi przewodnikami, czy niepewnymi siebie opiekunami. Możliwych typów relacji jest bardzo wiele i mogłabym napisać na ten temat osobny wpis. Co zresztą kiedyś pewnie zrobię 😉 Tu chciałam tylko zwrócić uwagę na bardziej świadome kształtowanie relacji pies – człowiek. Jak widać jest to relacja dwustronna. Zachowanie twojego psa jest więc reakcją na twoje zachowanie jako przewodnika. Warto o tym pamiętać i pracować nie tylko nad zachowaniem psa, ale i nad sobą. Według mnie dobry przewodnik to taki, który jest spokojny, konsekwentny i pewny siebie. Bycie przewodnikiem dla psa nie powinno polegać na zdominowaniu go, lecz na opiece, zapewnieniu mu bezpieczeństwa, nauczeniu respektowania zasad panujących w ludzkim świecie.
Wiele niepożądanych zachowań psów bierze się z tego, że mniej lub bardziej świadomie je wzmacniamy. Często też nigdy nie nauczyliśmy psa, że dane zachowania nie są akceptowalne. Skoro pies nie został nauczony, że na przykład zjadanie obiadu z talerza jest niedozwolone, to skąd niby ma to wiedzieć? Jego natura podpowiada, żeby korzystać z każdej nadarzającej się okazji na darmową michę. Wielu właścicieli psów narzeka też, że ich psy nie wracają, gdy są wołane. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że nigdy nie były tego uczone albo że treningi odbywały się tylko w warunkach pozbawionych rozproszeń. Dobrze przeprowadzony trening posłuszeństwa zdecydowanie ułatwia komunikację z psem i porządkuje mu zasady panujące w dziwnym ludzkim świecie. Pamiętajmy, że to my zaprosiliśmy psa do tego świata i naszym obowiązkiem jest ułatwić psu poruszanie się w nim. Dlatego zdecydowanie bardziej wolę mówić o opiekunach czy przewodnikach psów, niż o samcach alfa.
Dlaczego teoria dominacji czasem działa?
Wielu zwolenników teorii dominacji powie, że jest to najlepszy model wychowania psa, bo działa. Odkąd pilnują, żeby pies nie wchodził na łóżko, nie wychodził pierwszy z domu, nie jadł pierwszy, nie ciągnął na smyczy, nie wygrywał podczas zabawy itp. skończyły się wszystkie problemy z zachowaniem. Dla mnie nie oznacza to jednak, że teoria dominacji działa, tylko że pomogło wprowadzenie psu jasnych zasad i konsekwentne ich przestrzeganie. Nawet jeśli te zasady są czasem absurdalne to przynajmniej jakieś są. Jak już pisałam wcześniej pies czuje się bezpieczniej w uporządkowanym, przewidywalnym świecie i stąd się bierze zmiana jego zachowania.
Jeśli jednak oprócz wprowadzenia jasnych zasad stosujemy wobec psiaka przemoc (fizyczną lub psychiczną) to działamy przez zastraszanie. Pies, który się nas boi zrobi wiele, by uniknąć kary. Czy jednak jest to taka relacja, którą chcesz mieć ze swoim psem? Relacja oparta na przemocy sprawia, że tracisz zaufanie psa i zmniejszasz jego poczucie bezpieczeństwa. Mogą pojawić się problemy z przeniesioną agresją, gdy pies przekierowuje zachowania agresywne np. z innego psa na swojego właściciela. Może też się u psa pojawić tzw. wyuczona bezradność lub depresja. Jak już pisałam wyżej, tylko od ciebie zależy jak będziesz traktował swojego psa i jaką relację z nim zbudujesz. Warto jednak być świadomym wszystkich konsekwencji swojego postępowania i nie zwalać swoich błędów wychowawczych na psa.
Bardzo dobrze napisany artykuł. Nie powinno się porównywać ludzi do psów i na odwrót, ale żyjąc wspólnie chyba czasem jest to nieuniknione. Myślę, że sposoby wychowania psa, można przyrównać do wychowania dzieci. Bez jasnych granic i czytelnych reguł nic nie osiągniemy na tej płaszczyźnie, a jak się one pojawią to wtedy łatwiej nawiązać głęboką relację, bo wiemy czego od siebie oczekujemy. Scenka z życia na hasło „do siebie” dzieciaki idą do swoich pokoi, a pies do klatki 😛
A jeśli chodzi o dominację to takie uproszczone myślenie, tak samo jak w przypadku bez stresowego wychowania 🙂
Dobrze napisane 🙂
Zgadzam się 🙂 Sama kiedyś byłam zwolenniczką teorii dominacji ale przez stosowane metody zauważyłam, że mój pies woli innych członków rodziny niż mnie :/ Długo analizowałam czy teoria dominacji jest na pewno taka dobra. Zauważyłam, że w mojej wiosce stosuje się dominację i dlatego psy nie do końca chcą wracać do właściciela, np. wolą mnie, bo pogłaszczę, pocieszę. Koniec końców nie stosuje już tej metody ale gdy ktoś mnie widzi to czasem pada określenie „przywódcy psów” 😛 Jednak niektóre „metody zdominowania” zostały jak np. Ja pierwsza wchodzę do domu czy wychodzę z niego. Nie w celu „zdominowania” ale dobrego wychowania. Nie lubię jak pies mi się pcha pod nogami + dobra samokątrola 😀
Pozdrawiam z moimi braćmi-psami 🙂
czy wyznaczanie granic i zasad, to nie dominacja? Tak naprawdę to tylko słowo – dominacja, bardziej powinno się skupić nad metodami – pozytywne i negatywne wzmacnianie, czy per force.
Wyznaczanie granic to nie dominacja. Jak pisałam w poście definicji dominacji jest bardzo wiele np. że jest to asymetryczny, wielokrotnie powtarzany wynik rywalizacji o zasoby. Można też spotkać taką definicję tego słowa wśród etologów – dominacja to relacja oparta na powtarzanych interakcjach agonistycznych pomiędzy parą osobników, gdzie każdy z nich rozpoznaje względną pozycję drugiego, co w rezultacie prowadzi do zmiany reakcji: jeden z osobników (dominujący) konsekwentnie wygrywa rywalizację o zasoby kosztem drugiego osobnika (podporządkowanego). Nie ma to jednak nic wspólnego z ustaleniem zasad. Jeśli na przykład nie pozwalam psu skakać na mnie podczas powitania to o jaki zasób walczymy?
Pytanie jest jedno, czy dywagacje na temat słowa, czy definicji Dominacja ma sens… to sztuczne mielenie tematu, które nic nie wnosi do tresury psów. Interpretacji dominacji jest wiele jak sama Pani wskazuje i każdy dopasuje ją do swoich argumentów.
Tak naprawdę chodzi o psy i podejście do nich w trakcie szkolenia, czy to „twarda niemiecka” szkoła czy nowoczesne szkolenie pozytywnych i negatywnych wzmocnień bez robienia krzywdy zwierzętom w postaci siłowego fizycznego oddziaływania na zwierzę.
Nie mówimy tu o bezstresowym wychowaniu, bo takowego nie ma, ponieważ nawet metoda negatywnych wzmocnień, która nie robi fizycznej krzywdy zwierzęciu,ale wywołuje stres u psa, który przekłada się na poprawny wynik w nauce. Niejednokrotnie tresura powoduje frustrację u psa, nie ważne jaką metodą, nawet pozytywnych wzmocnień, czy to już znęcanie się psychiczne, czy nadal prawidłowa tresura, czy dominacja? To tylko słowa…
Które podejście zatem jest lepsze, a które gorsze? W XX wieku była jedna teoria , w XXI wieku inna, za 50 lat będzie jeszcze inna…
Nie ma idealnego rozwiązania, ani też jednego, ponieważ jest ich wiele i każdy człowiek i pies jest inny, dlatego należy dopasować sposób tresury do konkretnego przypadku bez robienia jak najmniejszej krzywdy obiektowi który szkolimy…
Definicje słów są o tyle ważne, że wiele osób używa pojęć „dominacja, „teoria dominacji”, „agresja” czy „metody awersyjne” zamiennie i wtedy robi się niezły bałagan. Każdy mówi o czymś innym i nieporozumienie gotowe.
Dokładnie jest to wg mnie gra słów. Jeśli ktos ustala zasady dla drugiego to dominuje nad nim bez wzgledu na to jak to sprytnie nazwiemy by słowo dominacja pominac.
Trzeba uważać szczególnie kiedy zaprasza się nowego pupila do domu. Jesli za duzo pozwala się zwierzęciu to ono w końcu zdominuje dom i będzie robiło co tylko zechce.
Witam, Pani Kasiu, mam 14-sto tygodniowego szczeniaka. Pocieszny kundel, który ma niespożytą energię. Ogólnie jest grzeczny i szybko się uczy. Mamy jednak z nim jeden uciążliwy problem: gdy siadamy/ kładziemy się na łóżko zaczyna okropnie szczekać, podgryzać, wskakiwać na łóżko (co jest zabronione, nie śpi z nami i nie może na łóżko wchodzić). Narzeczony twierdzi, że on próbuje wywalczyć swoją pozycję i sobie nas podporządkować i właśnie zdominować w ten sposób. Ja uważam, że to raczej kwestia zwracania na siebie naszej uwagi. O co właściwie chodzi? Dlaczego tak się zachowuje?? Może ma Pani jakiś sposób by go tego oduczyć?
Jest to sposób zwrócenia na siebie uwagi i zapewne skuteczny jeśli psiak powtarza to zachowanie ;D Najlepiej jest je więc ignorować lub dać psu inne zajęcie np. konga lub matę węchową do rozpracowania.
Najpierw trzeba wyraźnie rozróżnić relacje pies-pies/psy od relacji pies-człowiek. Chciałbym zamiast człowiek napisać przewodnik ale… właśnie… ale nie zawsze to człowiek jest przewodnikiem a to potocznie jest nazywane dominacją psa. Widać to na ulicach kiedy człowiek na napiętej smyczy prawie biegiem zasuwa za psem. Pies prowadzi czyli mówiąc bardzo potocznie dominuje nad człowiekiem w tym aspekcie. W domu może być zupełnie inaczej, to człowiek kontroluje wszystkie zasoby a pies się na to zgadza więc – znów bardzo potocznie – dominuje nad psem.
Inna sprawa to dominacja (???) przewodnictwo w relacjach pies-pies. Ma Pani dwa psy. Czy nie zaobserwowała Pani takiej prawidłowości, że Haker podąża za Wektorem prawie zawsze natomiast Wektor za Hakerem sporadycznie. Chodzi o sytuacje kiedy psy „mają wolne” czyli nie spacer, nie szkolenie itp. Ja mam na stałe jednego psa a drugiego „na pół etatu” i widzę to wyraźnie. Czy to nazwać dominacją? Ja wolę mówić o przewodnictwie i… jakiejś hierarchii. Dyskusje, definicje, teorie o DOMINACJI zostawiam naukowcom bo mnie to w niczym nie pomoże.
ps. Zasada wychodzenia z domu – ja pierwszy itp. jest moim zdaniem jak najbardziej słuszna ale nie ze względu na dominację tylko bezpieczeństwo przede wszystkim psa. Można sobie wyobrazić różne sytuacje co się może wydarzyć kiedy pies pierwszy (nawet na smyczy) wybiega z klatki schodowej. Nie ma sensu żeby to opisywać.
Między innymi dlatego napisałam ten artykuł, żeby nie mylić dominacji z tym, że pies ciągnie na spacerze lub wychodzi pierwszy przez drzwi. W relacji pies-pies to, że jeden podąża za drugim nie ma nic wspólnego z dominacją. Nie ma tu rywalizacji o zasoby. Definicje słów są o tyle ważne, że bez nich mamy pojęciowy mętlik, a stąd prosta droga do nieporozumień, a nawet niepotrzebnych kłótni.
Ludzie często zapominają, że pies to żywe stworzenie. Żądają uniwersalnego wzoru na wychowanie psa, tak jakby to była mikrofalówka, do której na pewno jest gdzieś ulotka. Tymczasem moim zdaniem nie ma żadnej różnicy w „wychowaniu” psa, kota, konia czy kury. Jeśli zapewnimy zwierzęciu to, czego potrzebuje do szczęścia (czyli jedzenie, wspólne zabawy, trochę czułości i uczucie bycia akceptowanym) a jednocześnie będziemy spokojni i konsekwentni i postaramy się myśleć tak, jak dane zwierzę, to wspólne relacje muszą ułożyć się dobrze. Chcemy w końcu stworzyć dobrze działającą, zwierzęco-ludzką rodzinę, a nie mieć niewolnika na swoje usługi. Mało który opiekun psa czy kota chce zadać sobie ten trud i zastanowić się, dlaczego zwierzę zachowuje się tak, a nie inaczej, i co chce w ten sposób osiągnąć. Chcą tylko uniwersalnego remedium na wszelkie kłopoty… Najlepiej działającego natychmiast i nieobciążającego domowego budżetu…
Niestety jest w tym co piszesz dużo prawdy.
Jak zrobić żeby psy się słuchały???
Z chiłały
Mój pies uważa się za alfe!!!
Ja słowo dominacja zamieniłabym na hierarchia. Mam wrażenia że samo słowo dominacja ma u ludzi wydzwik negatywny. U ludzi też tak jest np relacja pracodawca pracownik – tu nie chodzi o to żeby pracodawca dominował i chciał źle dla pracownika tylko jest wyżej w hierarchii. Tak samo myślę jest u psów. Żeby razem spędzać czas z innym psem musi być hierarchia bo nasza pozycja będzie miała wpływ na nasze zachowanie. Inaczej pies się zachowa w stosunku do małego szczeniaka a inaczej do dorosłego psa. Ludzie też inaczej się zachowują w różnych relacjach: inaczej zachowany się w stosunku do pracodawcy inaczej w stosunku do męża a inaczej do dziecka.
Dzień dobry,
Jestem właśnie w trakcie czytania książki pt: „zrozumieć psa” Johna Bradshawa. Podejście autora jest niemal identyczne jak w poście, dlatego tutaj trafiłam aby poczytać nieco o tym. Swojego psa dopiero oczekuję ale w między czasie poszerzam swoje horyzonty. Mam jednak zagwostke, a mianowicie: Moi rodzice mają niewychowanego, 5-cio letniego kundla. W domu robi co chce, właściwie to on decyduje kiedy się bawimy a kiedy idziemy na ogród a kiedy spać. Mnie osobiście strasznie to irytuje, ale moich rodziców nie, więc sprawę zostawiłam im. Jednak gdy pies próbował na mnie coś wymusić ignorowałam to i tak się nauczył że ze mną nie pogrywa 🙂 nie podobają mi się jednak spacery, które i tak zdarzają się rzadko (bo też rzadko jestem w rodzinnej miejscowości) tutaj jest problem. Ja chcę iść w prawo, pies ciągnie w lewo, tak jest nauczony, że idzie tam gdzie chce. Ale HOLA HOLA,że mną miało tak nie być ze będę na jego usługach i ja chcę iść w prawo to piesek za mną. Jednak proszenie, ciagniecie za smycz nie pomaga. Pies siada na skrzyżowaniu i czeka aż ja pojadę tam gdzie on chce. Nie wiem co z tym zrobić. W sumie to nie jest dla mnie istotne, bo tam raz na 3 miesiące mogę pójść „jego trasa” ale bardzo mi się to nie podoba, że nie umiem sobie u niego wypracować tego, a inne rzeczy potrafiłam. Pozdrawiam i proszę o radę 🙂
Dzień dobry, mamy 8-miesięczną suczkę, kundelka i od jakiegoś czasu zaczęła atakować 6-letniego synka, gdy synek przechodzi koło niej, skacze i gryzie go po rękach, potrafi też podbiec do niego, wydając z siebie jakby skomlenie, podskoczyć i ugryźć w rękę.. Syn wychowuje się z psami od urodzenia, poprzedni pies, jednak był niesamowicie łagodny a jeśli mu coś nie odpowiadało to po prostu oddalał się Synek wie, że gdy pies odpoczywa i je to nie należy mu przeszkadzać i stosuje się do tych zasad. Oczywiście z automatu pomyśleliśmy, że chce go zdominowac, zepchnąć na niższą pozycję, ale po przeczytaniu tego artykułu… Hmm coś innego jest na rzeczy.. Jak rozwiązać tę sytuację? Bardzo proszę o podpowiedź Pozdrawiam serdecznie Joanna
W takim przypadku konieczna jest konsultacja z behawiorystą na miejscu, który przeprowadzi szeroki wywiad i poobserwuje zachowanie psa i syna. Być może w zachowaniu syna jest coś co tak bardzo pobudza psa, że przestaje panować nad swoim zachowaniem.
Dzień dobry 🙂 wraz z mężem jesteśmy właścicielami 3 miesięcznego wyżła węgierskiego. Ten tekst zainteresował mnie bardzo, ponieważ mam poczucie jakby właśnie nasz Karmel probował mnie „zdominować”. Podkreślam, że chodzi szczególnie o moją osobę 🙁 generalnie w standardowych sytuacjach codziennych wszystko wydaje się być w porządku tzn. wita mnie gdy wracam do domu, przytula się, chce się bawić itd. Jednak są takie sytuacje, w których widać sporą różnicę między jego zachowaniem w stosunku do mnie a do męża tj. kiedy ja wychodzę z domu nawet na 20 min, aby uczył się zostawać sam, rozszarpuje z reguły jedną matę. Kiedy wychodzi mąż i wraca nawet po dłuższym czasie te zachowanie się nie pojawia. Potrafi się na mnie złościć, gdy mu czegoś zabraniam np. gryzienia rąk, po którymś „nie wolno” dostaje powera i biega po całym mieszkaniu, nie zwracając na nic uwagi, szczekając niesamowicie, a na próby uspokajania go czy zatrzymywania reaguje zwiększonym szczekaniem, gryzieniem… owszem, zdarzyło mi się zdenerwować i podnieść głos ale nigdy go nie karałam bo czytałam wcześniej o tym, że pies nie zrozumie za co jest karany jeśli to nie jest na bieżąco. Może ma Pani pomysł skąd ta rozbieżność w jego zachowaniu? Dlaczego robi to przy mnie zaś przy mężu nie? Bardzo chcemy zacząć pracę z behawiorystą jedynie sytuacja w kraju nam to utrudnia. Ale szukamy 🙂 pozdrawiam 🙂
Rozszarpywanie maty, gdy wychodzisz czy protesty gdy mu czegoś zabraniasz to raczej przejaw nieradzenia sobie z emocjami i frustracją niż próba zdominowania cię. Czy dziecko, które płacze w sklepie, bo mama nie chce mu kupić cukierków dominuje swoją mamę? Raczej tak tego byśmy nie nazwali… nie radzi sobie ze swoimi emocjami, próbuje wymusić pewne zachowanie na mamie, ale nie dominuje jej. Podobnie jest z twoim szczeniakiem. Najwyraźniej relacja, która łączy ciebie i szczeniaka jest inna od tej, która łączy szczeniaka z twoim mężem. Być może mąż nie reaguje tak bardzo na protesty szczeniaka, a może w jasny sposób wyznacza mu granice i konsekwentnie ich przestrzega?
Fisher w przytoczonej książce, w żadnym jej fragmencie nie nawołuje do przemocy wobec psa. Chciałbym poznać źródło według którego wycofał się ze swoich poglądów.
w 1995 roku Fisher wydał artykuł „Understanding the Behaviour of the Pet Dog: A Discussion Paper on Dominance and Other Matters”. Biorąc pod uwagę badania między innymi Raymonda Coppingera przyznał, że u psów nie wykształca się wiele zachowań obserwowanych u dorosłych wilków oraz że programy dominacyjne, takie jakie sam przez wiele lat stosował w swojej praktyce, opierają się na niesprawdzonych teoriach i są raczej niewłaściwe.
Pod koniec pierwszego z akapitów znajdujących się pod nagłówkjem”Jeśli nie teoria dominacji to co?” Zapisane jest zdamie: „Bycie przewodnikiem dla psa nie powinno polegać na zdominowaniu go, lecz na (…) nauczeniu i respektowaniu zasad panujących w ludzkim świecie.”, które, jak się domyślam, zapisane w ten sposób ma nadany inny sens, niż zamierzał redaktor tekstu.
Z cytatu wynika mianowicie, że przewodnik powinien nauczać psa zasad panujących w „ludzkim świecie” i przy tym powinien samemu te zasady respektować, a nie oczekiwać respektowania tych zasad przez psa.
Mam akitę japońską, samca, jest to cudowny pies, oddany, spokojny, ani na podwórku ani w domu nic nie niszczy, nie kopie dziur itp. Konsekwentną pracą udało nam się nauczyć go kilku komend,co nie było wcale takie proste 😉 jest fajny, opanowany, ma swoje trudne dni gdy nie reaguje na przywoływanie itp ale ogonie zachowuje się super. Problem pojawia się na spacerze, nie na każdym, ale często pies reaguje bardzo agresywnie na inne psy i niby wiemy że to wynika z rasy, ale próbowaliśmy różnymi metodami nauczyć go ignorować inne psy. Niestety rzadko się to udaje. Czy wg Ciebie Kasiu, jest szansa coś wypracowac w tym temacie? Jeszcze żaden szkoleniowiec nam nie pomógł w tym zakresie, wszyscy zrzucają to na karb rasy. Może są jakieś ćwiczenia które pomogłyby rozwiązać ten problem? Pies ma 2,5 roku.
Agresja do psów to nie problem rasy, a zwykle psich emocji. Gdy pies boi się innych psów, czuje się przy nich niepewnie, chce je przepędzić itp. reaguje agresją. Oczywiście można nad tym pracować, ale musi to być praca indywidualna pod okiem doświadczonego behawiorysty. Nie ma jednego prostego sposobu, który zadziała na każdego psa.