Obiecywałam w podsumowaniu 2015 roku, że napiszę co nieco o psim przedszkolu. Część z was na pewno słyszała już o instytucji psiego przedszkola, inni zastanawiają się co to za dziwny wynalazek i fanaberia… Mam nadzieję, że dzisiejszy post rozwieje wszelkie wątpliwości i przekona sceptyków. Osobiście uważam, że dobrze prowadzone psie przedszkola są absolutnym „must-have” każdego świadomego właściciela psa.
Po co mojemu szczeniakowi psie przedszkole?
Zacznijmy od początku i zastanówmy się po co naszemu szczeniakowi psie przedszkole. Każdy kto czytał mój post o etapach życia psa wie, że między 4 a 12 tygodniem życia psy przechodzą etap socjalizacji. W tym okresie szczeniaki uczą się jak działa świat, jak komunikować się z innymi psami i innymi gatunkami. Wszystko, co w pozytywny sposób pokażemy szczeniakowi w tym czasie, będzie dla niego stanowić normalną część otaczającej go rzeczywistości. Jednocześnie wszystko czego mu w tym czasie nie pokażemy, może w przyszłości budzić jego lęk, a nawet agresję. Pracując nad socjalizacją szczeniaka można kierować się zbiorem zasad opracowanych przez Margaret Hughes, zwanych złotą dwunastką. Przed ukończeniem 12 tygodnia życia szczenię powinno nabrać po co najmniej 12 różnych doświadczeń w 12 różnych kategoriach.
- chodzenie po 12 różnych powierzchniach (parkiet, trawa, płytki ,drewniany pomost, błoto, żwir…)
- zabawa 12 różnymi zabawkami (pluszaki, patyk, zabawka wydająca dźwięk, kong, piłka…)
- odwiedzenie 12 różnych miejsc (dom, ogród, samochód, winda, lecznica weterynaryjna, dom obcej dla psa osoby…)
- zabawa z 12 różnymi osobami (kobieta, mężczyzna, dziecko, osoba niepełnosprawna, człowiek w kapeluszu, listonosz…)
- kontakt z 12 różnymi dźwiękami (dzwonek do drzwi, odkurzacz, pralka, burza, petardy, samochód, rolki…)
- kontakt z 12 różnymi szybko poruszającymi się obiektami bez możliwości pogoni (ludzie na rowerach, rolkach, biegacze, samochody, motory, konie, koty…)
- podjęcie 12 różnych wyzwań (kąpiel, ruchome schody, wejście po schodach, jazda windą, przejście przez automatyczne drzwi…)
- 12 różnych form kontaktu z domownikami (noszenie na rękach, zaglądanie w uszy, zęby, dotykanie łap…)
- jedzenie z 12 różnych pojemników (z miski metalowej, plastikowej, z podłogi, z ręki, z tubki, z konga…)
- jedzenie w 12 różnych miejscach (na posłaniu, w łazience, w obcym domu, na dworze, w piwnicy…)
- zabawa z 12 różnymi, lecz zawsze zrównoważonymi psami (szczeniaki, psy dorosłe, psy starsze, suki, psy, psy wykastrowane, różne rasy…)
- zostawanie samemu 12 razy w tygodniu na 5-45minut
Taki program zapewni nam mniej więcej dobrze zsocjalizowanego szczeniaka. Dlaczego mniej więcej? Ponieważ zawsze wśród naszych „12 różnych osób” może nie znaleźć się ojciec trzymający dziecko „na barana”. Pamiętam jak mojego pierwszego psa taki właśnie widok dosłownie zamurował. Innym jego wielkim odkryciem była fontanna… Strasznie dziwne coś, z czego wylatuje woda i wydaje te niepokojące dźwięki… Jednym słowem prawidłowe przeprowadzenie socjalizacji jest dość trudne. Trzeba to zrobić bardzo umiejętnie, by psa nie przestraszyć i nie zalać bodźcami. Z organizacyjnego punktu widzenia sprawa też nie jest łatwa, bo skąd mamy wziąć 12 zrównoważonych psów do zabawy, albo 12 różnych osób? I tu z pomocą przychodzi psie przedszkole 🙂
Czego można oczekiwać od psiego przedszkola?
Przede wszystkim zajęcia powinny być prowadzone przez doświadczoną i wykwalifikowaną osobę, która doskonale zna psychikę psów. Jeśli większy nacisk chcemy położyć na prawidłową socjalizację, a nie na naukę komend, lepiej żeby prowadzący zajęcia był behawiorystą, niż treserem psów. Szczeniaki do psiego przedszkola przyjmowane są zwykle pomiędzy 2 a 6 miesiącem życia. Dobry behawiorysta wie, że po około 7 tygodniu życia psa jego ogólne tendencje do unikania zaczynają wygrywać z tendencjami do zbliżania. Jednym słowem szczeniaki robią się bardziej nieufne i lękliwe. Prowadzący zajęcia powinien mieć to na uwadze układając program zajęć psiego przedszkola. Po okresie socjalizacji pierwotnej (4 – 12 tydzień) następuje jeszcze etap socjalizacji wtórnej. Oznacza to, że jeśli wasz szczeniak nie poznał jeszcze wszystkich dziwactw tego świata, socjalizacja nie jest jeszcze stracona. Wiele osób za bardzo przejmując się krótkim okresem socjalizacji pierwotnej i masą zadań ze złotej dwunastki, przeprowadza cały proces socjalizacji za szybko i trochę na siłę. Może to zrobić więcej złego niż dobrego dla psychiki psa. Jednym słowem, w kwestii socjalizacji warto zdać się na doświadczonego trenera.
Czego szczeniaki uczą się w psim przedszkolu? Oczywiście w pierwszej kolejności powinny być prawidłowo socjalizowane. Braki w socjalizacji mogą powodować masę problemów behawioralnych w przyszłości, a na naukę sztuczek przyjdzie jeszcze czas. Dobre psie przedszkole powinno znaleźć równowagę pomiędzy socjalizacją, a szkoleniem. Nie bądźcie więc zdziwieni, czy rozczarowani jeśli po ukończeniu psiego przedszkola wasz szczeniak nie będzie mistrzem OBI. Zajęcia psiego przedszkola to też dobra okazja, by podpytać trenera/behawiorystę jak radzić sobie z niesfornym szczeniakiem. Jak nauczyć go by załatwiał się na zewnątrz? Jak nauczyć go, by nie podgryzał rąk? Jak przeciwdziałać kradzieżom kapci? Jak walczyć z psimi lękami? itp.
Idealnie byłoby, gdyby zajęcia psiego przedszkola odbywały się w bezpiecznym miejscu. Najlepiej sprawdzają się tu ogrodzone place, gdzie żaden nieproszony pies nie zakłóci nauki. Wiele osób obawia się, że ich szczeniak zarazi się jakąś groźną chorobą od innych psów i tylko dlatego nie korzysta z kursów dla szczeniaków. Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania, ale dla mnie kalkulacja jest dość prosta. Po jednej stronie mam ryzyko zarażenia wścieklizną, nosówką, czy parwowirozą, które w moim mieście jest bliskie zeru. Do tego szczeniak jest już po pierwszych szczepieniach i jakąś odporność już uzyskał. Po drugiej stronie mam okazję przeprowadzenia prawidłowej socjalizacji szczeniaka, po której będę miała szczęśliwego zrównoważonego psa na całe życie. Dla mnie odpowiedź jest oczywista.
Relacja z naszego przedszkola
Z Wektorem udaliśmy się do psiego przedszkola ze sportowym zacięciem prowadzonego przez Animag. Dlaczego wybrałam właśnie to przedszkole? Po pierwsze prowadzą je ludzie, którzy naprawdę znają się na psach i potrafią poprowadzić ciekawe zajęcia. Po drugie słyszałam o nich same dobre opinie (wywiad środowiskowy też się liczy 😉 Po trzecie była to jedna z niewielu szkół, która prowadziła zajęcia zimą, a niestety okres przedszkolny przypadł nam na czas zimowy i wczesnowiosenny. Po czwarte zajęcia odbywały się na warszawskim Mokotowie, więc dojazd nie zajmował nam całego dnia.
Na początku naszego kursu zajęcia odbywały się w sporej hali. Wchodzenie po ciemnych, przemysłowych schodach i zaglądanie do ciemnych zaułków było dla szczeniaków nie lada wyzwaniem. Pod koniec kursu pogoda była dla nas łaskawsza i mogliśmy przenieść się na otwarty plac. Podczas zajęć szczeniaki uczyły się samokontroli, chodzenia na luźnej smyczy, siadania i warowania, zostawania, przebiegania przez tunel, puszczania zabawki na komendę i wielu, wielu innych rzeczy. Mieliśmy nawet podstawy Rally-o i małe zawody pod koniec kursu, w końcu przedszkole sportowe 😉
Podczas zajęć zabrakło mi trochę samej socjalizacji. Liczyłam głównie na poznanie nowych, zrównoważonych psiaków. W mojej okolicy niestety wszystkie psy mieszkają w domach z ogródkami i rzadko chodzą na spacery. Braki socjalizacyjne nadrabialiśmy więc na Polach Mokotowskich poznając psy wszystkich wielkości, kształtów i kolorów sierści. Więcej pracy musiałam też wykonać w domu jeśli chodzi o oswajanie z różnymi dziwnymi dźwiękami. Wektor jako szczeniak panicznie bał się kraczących wron. Teraz nie ma z tym najmniejszego problemu.
Podsumowując, chciałabym wszystkim szczerze polecić psie przedszkola. Dla nas, właścicieli, jest to świetna motywacja do systematycznej pracy z psem. Podczas dobrze zorganizowanych zajęć nasz szczeniak pozna więcej ludzi, psów, powierzchni, sytuacji… niż my mu jesteśmy w stanie zapewnić. Doświadczony trener będzie zajmował się nie tylko nauką naszych szczeniaków, ale przede wszystkim nas, opiekunów. Dowiemy się jak nagradzać szczeniaki i jak je karać, jak wyznaczać im granice, jak się z nimi prawidłowo bawić… i wiele, wiele więcej. Dzięki temu stajemy się lepszymi, bardziej świadomymi przewodnikami naszych psów. Jeśli zajęcia prowadzone są odpowiednio, to można z nich wynieść dużo więcej niż „siad”, czy „daj łapę”.
Psie przedszkole – siper sprawa. Z innej beczki: czy ktos moze wie co to za rasa jest ten piesel z pierwszego zdjeicai? Ciapkaty z niebieksimi oczami?
🙂
To owczarek australijski, który dzielnie uczestniczył ze mną podczas zajęć. W grupie mieliśmy też ślicznego, młodego bouviera 🙂
Border collie albo owczarek australijski☺️
A propos socjalizacji – Gambit niedawno pierwszy raz w życiu zobaczył bałwana i stwierdził, że to coś mega strrrrasznego przed czym trzeba mnie bronić. Na szczęście, dekapitacja przeciwnika poprzez wejście na niego wszystkimi czterema łapami z miejsca rozwiała lęki. 😉
Co do samego psiego przedszkola, to moje główne wątpliwości są związane z organizacją zajęć przez prowadzących – wiem, że są takie szkoły, w których przedszkole polega głównie na tym, że szczeniaki bawią się, zamiast pracować. W takiej sytuacji przedszkole niewiele dalej, a pieniądze wydane na szkolenie raczej się nie zwrócą. 🙁
Natomiast, muszę przyznać, że (hihi) z psiego przedszkola Tytanii jestem bardzo zadowolona; tak samo bardzo zadowolona jestem z tego, że Gambit do psiego przedszkola nie chodził. 😀
Swoją drogą, niegdyś zrobiłam o psim przedszkolu cały cykl:
– Jak wybrać: http://piesdokwadratu.pl/2014/03/21/jak-wybrac-psie-przedszkole/
– Jak wyglądały zajęcia na które chodziła Tytania? http://piesdokwadratu.pl/2014/03/28/psie-przedszkole-cz-2/
– Co dało mi psie przedszkole? http://piesdokwadratu.pl/2014/04/04/co-dalo-nam-psie-przedszkole/
Dlatego piszę o dobrze prowadzonym psim przedszkolu 😉 Jeśli szczeniaku spotykają się, są puszczone luzem i przez godzinę się bawią, to rzeczywiście niewiele z takich zajęć wyniosą. Podczas naszych zajęć szczeniaki nigdy nie były puszczane luzem. Zamiast tego wykonywały wszystkie ćwiczenia w stosownych odstępach i uczyły się skupiania uwagi na przewodniku, a nie na innych szczeniakach.
Oczywiście, że świadomy, odpowiednio oczytany i przeszkolony przewodnik psa jest w stanie zapewnić mu właściwą socjalizację. Jednak przeciętny Kowalski nie ma na ten temat pojęcia i bez profesjonalnego wsparcia może zrobić psu więcej złego niż dobrego. Ostatecznie może też nic nie robić i po prostu "przespać" ten ważny w życiu psa okres.
Myślę, że sporym problemem w kwestii przespania socjalizacji jest nie tyle uczęszczanie do psiego przedszkola bądź nie, ale przede wszystkim restrykcyjne przestrzeganie kwarantanny. Znam psy, które do 4-5 miesiąca życia nie wychodziły z domu. O.o
To jest rzeczywiście spory problem. Druga sprawa to mit powtarzany wśród niektórych właścicieli psów i hodowców, że do roku czasu psa nie można szkolić. Zapewne myślą tu o tradycyjnej tresurze pełnej awersyjnych metod itp. ale dlaczego niby po roku można takie metody stosować…? Tak czy inaczej skutek jest taki, że przez rok właściciel psa nie robi z nim nic, myśląc, że szczeniak jest za młody na naukę. W między czasie szczeniak oczywiście uczy się, tylko że samych niepożądanych zachowań, które potem trzeba "odkręcać".
2 . Spie przedszkole chyba psie
Psie przedszkole – my też uważamy, że jest super ważne i potrzebne, oczywiście – u mądrego szkoleniowca 🙂 Szczeniakom robimy psie przedszkole również sami zawzięcie je socializując… ale z 12×12 jedna rzecz mi się kojarzy 😀 Bylismy z maluchami (juz 4 tylko, towarzystwo, które zostało czekając na samolot 😉 ) w mieście i zobaczyliśmy doskonały "obiekt" – policjantki. Wiadomix, zapachy, radia, szmery bajery… nic tylko zaczepić 😀 Zaczepiliśmy… panie policjantki jak zaczęłam im tlumaczyć miały takie miny, jakby szukały w tym wszystkim jakiegoś straszliwego podstępu, haczyka, jakby czekały aż z krzaków wyszkoczy komendant z "mamy cię!" 😉 Ale w końcu się na bliższe zapoznanie ze Śledziami zgodziły i od tego czasu lubimy policjantki 😉 Blusio miał więcej szczęścia, do niego panie policjantki wręcz lgnęły 😉
Zajrzyj do nas, może będziesz miała cheć odpowiedziec na kilka pytań 😉 klik klik
Pozdrawiamy!
Śledź też pies
Psie przedszkole to fajna sprawa, i sama żałuję, że nie wiedziałam o istnieniu takich cudów, kiedy mój pies był szczeniakiem. Problemów z niepewnością psa czy strachem przed czymś raczej nigdy nie mieliśmy, jednak praktycznie zerowy kontakt z innymi psami podczas dorastania sprawił, że niestety teraz mój pies nie potrafi się z psami bawić, a z wieloma nie dogaduje się, kiedy jest na smyczy. Teraz wiem, że z kolejnym psem takiego błędu nie popełnię 😉
Mam pytanie: ile Pani zapłaciła za psie przedszkole? Bo przeglądałam oferty i cena przedszkola wynosiła 400 zł za 10 zajęć 1 czy 2 razy w tygodniu i zastanawiałam się czy to nie za wysoka cena.
Ja płaciłam 500zł za 10 spotkań. Każdy ma oczywiście inne możliwości finansowe i sam ocenia, czy stać go na szkolenie psa, czy też nie. Jednak praca profesjonalnego trenera kosztuje.
Niesamowicie przydatny tekst, bardzo dziękuję.
Bardzo ładny i obszerny artykuł, Wymieniła Pani najważniejsze rzeczy jakie powinny cechować dobre przedszkole dla psów. Ja bym dodała tylko że jeżeli wybieramy się zimą do psiego przedszkola, to najlepiej z ogrzewaną salą, oraz nie sliską posadzką, zwłaszcza u molosów
Pani Kasiu,
My właśnie zbliżamy się do końca psiego szkolenia i czujemy niedosyt.. Co Pani radzi po zakończeniu takiego szkolenia, jakie dalsze podjąć kroki- jakie dalsze szkolenia? Bo psie przedszkole to taka podstawa, chcielibyśmy dalej kontynuować naukę. Z góry dzięki za radę,
U mnie po Psim Przedszkolu polecam kolejny etap szkolenia, czyli Psią Szkołę.
Kiedy najsensowniej jest zabierać szczeniaka od mamy, żeby zdążyć z socjalizacją, a jednocześnie żeby nie było za wcześnie? Ten klasyczny czas ok. 8 tygodnia jest optymalny?
Co dobra hodowla powinna robić z psim maluchem od pierwszych tygodni życia? Słyszałam o wczesnej stymulacji neurologicznej, czy to istotne/sprawdzone naukowo? I co jeszcze innego?
Zmarła moja suczka owczarka niemieckiego, która miała ogromne braki w socjalizacji -wzięliśmy ją z adopcji po 11 tygodniu życia, wcześniej przebywała bez mamy w stodole z sianem, gdzie widziała tylko własne rodzeństwo i opiekuna który ją karmił, ewentualnie kawałek podwórka przed stodołą i NIC więcej. Do końca życia była psem turbo lękowym, bojącym się wszystkiego. Była bardzo inteligentna, ale próg pobudzenia lękowego miała niesamowicie nisko, w zasadzie spokojna była tylko w domu, i tylko, jeśli akurat nikt nie przechodził/przychodził, nie było nieznanych odgłosów i tak dalej. Po latach udało się nam odwrazliwic w jakiś 30% tego, co potrzebowała żeby stać się zrównoważonym psem. Chcemy tego uniknąć tym razem, dlatego szukam informacji o wczesnej socjalizacji.
Do 8 tygodnia życia szczeniak powinien zostać z matką i rodzeństwem. Znaczna część odpowiedzialności za wczesną socjalizację spada na hodowcę, dlatego jego wybór jest tak ważny. Wczesna Stymulacja Neurologiczna jest skuteczna i potwierdzona naukowo. Hodowca powinien też zapewnić szczeniakowi kontakt z innymi psami (przynajmniej z rodzeństwem i matką), ludźmi, przedmiotami. Generalnie jeśli szukam psa do blogu, to najlepiej, żeby szczeniaki przebywały w bloku i od początku przyzwyczajały się do odkurzacza, zmywarki, suszarki itp. Jeśli zaś szukam psa do kojca, lepiej poszukać hodowli kojcowej. Im bardziej warunki, w których dorasta szczeniak są zbliżone do tych, które będzie miał w nowym domu, tym lepiej.
Nasz piesek ma 4,5 miesiąca, w domu do tej pory był bardzo grzeczny. Kilka dni temu uczestniczyliśmy w pierwszych zajęciach Psiego Przedszkola. Po wywiadzie z behawiorystką został zakwalifikowany do grupy szczeniaków lękliwych. Samo uczestnictwo w zajęciach (wraz z ok 10 innymi lękliwymi psiakami) zniósł dobrze – czasem się wycofywał, a czasem z własnej inicjatywy chciał podchodzić do innych szczeniąt. Po godzinnych zajęciach padł jak zabity – z przerwami tylko na toaletę i jedzenie, spał ok. 17h (od 14 do 7 rano). Od tego czasu stał się „niegrzeczny” – sporo szczeka, łapie za nogawki, dużo częściej wykonuje ruchy kopulacyjne, często ziewa, piszczy etc. Jak rozumiem winny jest kortyzol, który jeszcze pewnie przez parę dni się utrzyma.
Ale główne pytania w tym wszystkim: Czy powodem mogła być zbyt duża ilość psów i lepiej zapoznawać go z psiakami w mniejszym natężeniu? Lub może chodzi fakt, że wszystkie były lękliwe, więc stres wręcz unosił się powietrzu? No i najważniejsze – czy wracać na zajęcia?
Zacznę od tego, że szczeniak powinien spać 16-20h na dobę, a dorosły pies 12-16h. Tak więc 17h to nie jest wcale zły wynik. Niepożądane zachowania szczeniaka mogą wręcz wynikać ze zbyt małej ilości snu. Jak wiadomo niewyspany szczeniak to marudny szczeniak. Możliwe też, że psiak został przebodźcowany podczas zajęć i stąd zmiana w jego zachowaniu. Nie wiem jak te zajęcia były prowadzone, więc bardzo ciężko mi to oceniać. Jednak 10 szczeniaków w jednej grupie, to bardzo dużo.